Sprawa z Białego Dunajca zbulwersowała całą Polskę. W sierpniu 2024 roku strażacy ochotnicy zebrali się w siedzibie OSP, aby omówić szczegóły dotyczące odpustu parafialnego. Podczas spotkania mieli pić alkohol. Między 25-letnim Pawłem a innym młodym strażakiem doszło do konfliktu.
Awantura przybrała nieoczekiwany obrót. Między mężczyznami doszło do rękoczynów. Paweł został brutalnie pobity. Mężczyzna trafił do do szpitala w Nowym Targu. Niestety, nie udało się go uratować. Zmarł po dziewięciu dniach.
Czytaj również: Azylant zgwałcił 15-latkę. Horror w Szkocji
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Strażak nie żyje. Drastyczne nagranie z remizy w Białym Dunajcu
"Tygodnik Podhalański" opublikował nagranie z remizy w Białym Dunajcu. Na filmie widać, jak 25-latek jest uderzany w głowę. Choć leżał na ziemi i nie bronił się, otrzymywał silne ciosy w twarz. Po chwili wstał. Szarpanina jednak trwała nadal. Po chwili mężczyźni wyszli z kadru i nie widać ich już na nagraniu. Ze względu na fakt, że film jest bardzo brutalny, nie publikujemy go w tym materiale.
Postać ubrana na biało to zmarły 25-latek. Mimo, że leżał na ziemi, otrzymywał silne ciosy na głowę
Jak informowała Uwaga TVN, Sprawą zajęła się prokuratura. Prowadzi ona śledztwo w sprawie spowodowania obrażeń ciała i nieumyślnego spowodowania śmierci. Na razie jednak nikomu nie przedstawiono zarzutów.
Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci był krwiak mózgu. Biegli ustalają, w jaki sposób powstały obrażenia ciała. Trójka strażaków, która uczestniczyła w spotkaniu w remizie została zawieszona.
Minęło pół roku i nadal nikt nie odpowiedział za śmierć mojego syna. Ktoś zbudował wokół tego zmowę milczenia - żali się w rozmowie z "TP" pani Anna, matka zmarłego Pawła.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.