Podano dane o narkotykach w Polsce. "Obudzimy się nie z ręką, ale z głową w nocniku"
Policja opublikowała dane dotyczące ilości narkotyków zabezpieczonych podczas wakacji w tym roku w Polsce. Stwierdzono wzrost o 4,7 t w porównaniu do lata 2024. - Wysoki popyt sprawia, że ten rynek będzie się rozwijał, szczególnie wśród młodych ludzi - ostrzega w rozmowie z o2.pl były naczelnik CBŚP Marcin "Borys" Miksza, który osobiście prowadził walkę z przestępczością narkotykową.
Policja podała, że podczas wakacji 2025 zabezpieczono ok. 7,5 t narkotyków. Dla porównania w 2024 roku było ich 2,8 t. Jasno widać, że mamy do czynienia ze sporym wzrostem. Mundurowi poinformowali, że głównie zabezpieczone substancje to amfetamina, metamfetamina, mefedron, klefedron oraz tabletki LSD i ecstasy.
Skala tego zjawiska jest ogromna. Musimy jednak uwzględnić, że do tych statystyk wliczane są również narkotyki zabezpieczone na etapie produkcji, dlatego liczby te są tak wysokie. Należy pamiętać, że wiele środków zostało dopisanych do listy substancji zakazanych - komentuje w rozmowie z o2.pl Marcin "Borys" Miksza, były naczelnik CBŚP
- Muszę powiedzieć, że chylę czoła przed policjantami za świetną robotę. Jest to zresztą efekt skoordynowanych działań służb. Warto podkreślić chociażby rolę Straży Granicznej i innych instytucji, które przekazują policji informacje, by ta wszczęła postępowania przygotowawcze w sprawach narkotykowych. To ogromne poświęcenie i zaangażowanie służb w proces wykrywczy - podkreśla nasz rozmówca.
Niestety, walka z przestępczością narkotykową w Polsce jest ogromnym wyzwaniem, a biznes nadal przyciąga młodych ludzi, liczących na szybki zarobek.
Przestępcy kochają pieniądze. Rynek narkotykowy zawsze był dochodowy. O ile "stara gwardia" angażuje się raczej w wyłudzenia VAT-owskie, o tyle młode pokolenie kocha bogactwo i uwielbia się w nim pławić, a narkobiznes przynosi im dochody. Wysoki popyt sprawia, że ten rynek będzie się rozwijał - szczególnie wśród młodych ludzi, którzy traktują to jako formę rozrywki, odreagowania stresu czy element subkultury - mówi Miksza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niższe ceny to nie jedyna zaleta. "Obserwujemy prawdziwy boom"
Zwraca uwagę, że nielegalny biznes rozwinął skrzydła w sieci. Tam dostęp do narkotyków jest możliwy przez całą dobę. Sprawa jest skomplikowana na tyle, że policja nie jest w stanie precyzyjnie określić skali przestępczości narkotykowej w Polsce.
Ogromnym zagrożeniem staje się drobna dilerka internetowa. Wydziały zajmujące się cyberprzestrzenią nie mogą koncentrować się wyłącznie na tym zjawisku, ponieważ równocześnie mierzą się z ogromną liczbą przestępstw, oszustw itp. Wobec lokalnych, drobnych dilerów nie zostaną skierowane "armaty" w postaci wyspecjalizowanych jednostek - to zadanie pozostaje w gestii policjantów działających na miejscu. Problem ten szczególnie wyraźnie widoczny jest w mniejszych miastach - wskazuje były naczelnik CBŚP.
Policja poinformowała także, że zlikwidowano 14 laboratoriów narkotyków syntetycznych. Część narkotyków produkowana jest w Polsce, część trafia do nas z zagranicy. Szlaki handlu narkotykami się nie zmieniły. Kokaina nadal przybywa z Ameryki Południowej, metaamfetamina czy heroina - z Azji.
Narkotyki w Polsce. "Największy problem"
Ale zdaniem eksperta, największym problemem nadal są dopalacze. Przestępcy cały czas zmieniają ich skład w taki sposób, aby nie odpowiadać karnie za ich rozprowadzanie.
Przestępcy potrafią opakować to świństwo w taki sposób, by znaleźć klienta. Pamiętam sytuację, gdy zatrzymaliśmy osoby przewożące autem ogromne ilości dopalaczy. Poddaliśmy je badaniom. Wstępne testy wskazywały na kokainę, a ostatecznie okazywało się, że były to środki nieobjęte zakazem wprowadzania do obrotu w Polsce. Świadczy to o tym, że ci ludzie doskonale wiedzieli, jak uniknąć odpowiedzialności karnej - przyznaje "Borys".
Dopalacze są dodatkowo tańsze niż inne środki odurzające i bardziej dostępne. Na stronach policji możemy wyczytać, że udają one produkty kolekcjonerskie, takie jak kadzidła czy sole do kąpieli i trafiają do nielegalnej sprzedaży. Ze względu na stale zmieniający się skład trudno powiedzieć, jak dany substancja wpłynie na organizm.
Główny Inspektorat Sanitarny stwierdził, że w 2024 roku liczba zatruć tymi substancjami wzrosła aż o 40 proc. w porównaniu do 2023 r.
Ostatnio, podczas spaceru zauważyłem młodego chłopaka, który - jak można było od razu poznać - znajdował się pod wpływem narkotyków. Zwróciło moją uwagę to, że nie był to obraz stereotypowego "uzależnionego", który często kojarzy się z zaniedbanym wyglądem i marginalizacją społeczną. Wręcz przeciwnie - młodzieniec był dobrze ubrany, co sugerowało, że pochodzi z rodziny, w której nie brakuje środków finansowych. Ta scena uświadamia, że problem narkotyków nie dotyczy wyłącznie osób z tzw. trudnych środowisk - przyznaje Marcin Miksza.
Dotychczasowa profilaktyka ws. narkotyków nie wystarczy
Choć w sieci jest mnóstwo informacji na temat negatywnych skutków zażycia narkotyków, a kolejne zgony tylko udowadniają, jak tragiczne są skutki ich zażywania, popyt na środki odurzające nadal jest wysoki. - Czasami sam się zastanawiam, co jeszcze można zrobić, bo na ludzką wyobraźnię działa już niewiele - przyznaje "Borys".
Jako społeczeństwo musimy postawić przede wszystkim na rozmowę i edukację. To właśnie tego najbardziej potrzebują rodzice, z którymi mam kontakt w mediach społecznościowych. Wielu z nich szuka wsparcia i wskazówek, bo sami sobie nie poradzą. Dlatego nie wystarczą plakaty czy krótkie filmiki w internecie - ktoś musi im realnie pomóc - apeluje.
Do naszego rozmówcy zgłaszają się zaniepokojeni rodzice, aby porozmawiał z ich dziećmi na temat skutków zażywania narkotyków.
Powinien być wykorzystywany potencjał, wiedza ludzi, którzy zetknęli się z narkotykami. Ludzie, którzy zwalczali przestępczość narkotykową i ci, którzy potrafili się od nich uwolnić. Niestety, jeśli nic się nie zmieni, obudzimy się nie z ręką, ale z głową w nocniku - podsumowuje Marcin "Borys" Miksza.
Rafał Strzelec, dziennikarz o2.pl