Do brutalnej napaści doszło w nocy z 16 na 17 grudnia. Witold B. przebywał wraz z partnerką i jej 12-letnim synem w domu, w miejscowości Sonina pod Łańcutem. W rozmowie z portalem Wirtualna Polska biznesmen z Podkarpacia dokładnie opisał moment napadu.
Spałem, bo było już po godz. 2 w nocy. Usłyszałem huk i zobaczyłem zamaskowanych mężczyzn. Było ich pięciu. Jeden z nich trzymał w ręce drewniany trzonek od młotka. Zaczęli okładać mnie pięściami i związali. Potem zaczęli polewać mnie wrzątkiem, cały czas miałem przy szyi przyłożony nóż - mówił.
Przedsiębiorca został brutalnie pobity. Skrępowany został nie tylko on, ale i pozostali domownicy, w tym nastolatek. Sprawcy przeszukali cały dom, chcieli pieniędzy. Gdy Witold B. ze stresu nie był w stanie podać im kodu do sejfu, oblali go wrzątkiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z domu zginęło ćwierć miliona złotych, złota bransoleta i zegarek. Do środka weszli przez rozbite okno - czytamy w WP.
Trwa śledztwo w prokuraturze. Nikt nie został zatrzymany
Biznesmen przekazał policji i prokuraturze wszystkie informacje. Wskazał też swoje podejrzenia dotyczące tego, kto mógł dokonać napadu. Mimo że od zdarzenia minął miesiąc, śledczy nadal nie zatrzymali podejrzanych w sprawie.
Czynności śledztwa w całości powierzone zostały Wydziałowi Dochodzeniowo-Śledczemu Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie, gdzie bardzo intensywnie, prowadzone są szeroko zakrojone czynności procesowe i operacyjne, mające na celu wykrycie sprawców przedmiotowego przestępstwa. [...] Śledztwo w dalszym ciągu prowadzone jest w sprawie i nie zatrzymano żadnych osób, które byłyby podejrzewane o jego popełnienie - przekazał o2.pl prok. Krzysztof Ciechanowski, rzecznik prasowy prokuratury w Rzeszowie.
Czytaj także: Piszą o wojskach pokojowych w Ukrainie. Oto rola Polski
Prokuratura wskazuje, że postępowanie jest intensywne, jednak "z uwagi na charakter prowadzonego śledztwa, okoliczności jego popełnienia, jak i jego dobro, nie jest możliwe podanie szczegółowo, jakie czynności są wykonywane".
Śledczy planują kolejne kroki w sprawie. Ujawniają, że nie ustalono kolejnych poszkodowanych w tym zdarzeniu. Prokuratorzy nie łączą tym samym sprawy z innym pobiciem, do którego doszło na Podkarpaciu.
W sierpniu 2024 roku w Sanoku czterech mężczyzn mówiących wschodnim akcentem napadło na kantor prowadzony przez Agatę i Adama J. Napastnicy wymuszali informację o miejscu przechowywania pieniędzy i biżuterii.
W toku śledztwa nie ustalono kolejnych osób pokrzywdzonych - mówi prok. Krzysztof Ciechanowski, wracając do sprawy napaści na biznesmena spod Łańcuta. - Aktualnie oczekuje się również na przesłuchanie przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie, w trybie art. 185a, par 1 k.p.k., małoletniego pokrzywdzonego, przy udziale biegłego psychologa i tłumacza języka ukraińskiego - dodał, zaznaczając, że sprawcy rozmawiali między sobą po ukraińsku.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl