"Blesk" donosi, że do tragedii doszło w czerwcu 2024 roku w Doebeln, mieście na północ od Drezna. Waleria zaginęła w drodze do szkoły. To sprawiło, że rozpoczęto zakrojone na szeroką skalę poszukiwania.
W akcji uczestniczyły setki policjantów, a także jednostki specjalne - nurkowie, psy tropiące i drony. Po tygodniu jej ciało znaleziono w lesie, około czterech kilometrów od miejsca zamieszkania, gdzie mieszkała z matką.
Mordercą okazał się były partner matki dziewczynki. Kobieta wraz z córką uciekła do Niemiec przed wojną w Ukrainie, nie spodziewając się, że w nowym kraju spotka ich tak ogromna tragedia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Morderca uciekł do Czech
Po dokonaniu zbrodni mężczyzna zbiegł do Czech. Według niemieckich mediów w połowie czerwca 2024 roku został zatrzymany przez czeską policję w jednej z praskich restauracji. Następnie, w lipcu, został wydany niemieckim organom ścigania.
Podczas procesu sąd w Chemnitz przychylił się do wniosku prokuratury, która domagała się najsurowszej kary- dożywotniego więzienia oraz uznania morderstwa za "szczególnie brutalne".
Taki werdykt oznacza, że skazany nie będzie mógł skorzystać z warunkowego zwolnienia po 15 latach, co w Niemczech często jest standardową praktyką przy wyrokach dożywocia.