W nocy z 2 na 3 sierpnia 2024 roku, podczas nieformalnego spotkania strażaków w remizie Ochotniczej Straży Pożarnej w Białym Dunajcu, doszło do tragicznego incydentu.
Między dwoma strażakami wybuchła bójka, w wyniku której 25-letni Paweł doznał ciężkich obrażeń. Pomimo natychmiastowej interwencji medycznej młody strażak zmarł 11 sierpnia.
Jak czytamy w "Super Expressie, Paweł od lat był zaangażowany w działalność straży pożarnej. - Zaczynał jako 11-latek, kochał straż, kochał pomagać, był bardzo pozytywnym młodym człowiekiem, ukochanym synem - wspomina jego matka, Anna Ziętkowicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Matka strażaka przemówiła
Mimo że od śmierci Pawła minęło siedem miesięcy, nie postawiono nikomu zarzutów.
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie śmierci Pawła. W zleconej opinii biegły wskazuje, że obrażenia mogły powstać w wyniku upadku na kamień. Rodzina jednak podważa tę wersję, powołując się na stan, w jakim zastano Pawła oraz na relacje świadków.
"Jeden z kolegów ze straży przyprowadził Pawła do domu, narobił hałasu, wołając 'Bierz tego ch..a'. Jak się potem okazało, to był ten sam druh, który chwilę wcześniej katował go w remizie" - czytamy.
Matka wspomina makabryczny widok. Jak mówi, syn miał zmasakrowaną głowę oraz krwiaka.
Nagrania monitoringu dobrze zarejestrowały to, co działo się tam przed śmiercią Pawła. Na nagraniach widać, jak rosły mężczyzna raz po raz oddaje w kierunku Pawła serie celnych ciosów, w głowę (...) Chowałam do grobu moje dziecko z całkowicie roztrzaskaną głową, a teraz próbuje nam się wmówić, że Paweł sam uderzył się o kamień upadając - mówi z bólem matka, cytowana przez "SE".
Mieszkańcy Białego Dunajca są zbulwersowani brakiem postępów w śledztwie. - My wszyscy tu wiemy, kto Pawła zabił, bo jak inaczej nazwać to, że przez godzinę go bili po głowie, mężczyźni dwa razy więksi od niego? To było umyślne działanie. Dlaczego tego nie wie prokurator? Zhańbili mundur i chodzą zadowoleni po wsi - powiedział w rozmowie z "Super Expressem", mieszkaniec miejscowości, chcący zachować anonimowość.
Przed remizą, na poboczu drogi, stoi krzyż ze zdjęciem Pawła. Znicze palą się nieustannie, a społeczność lokalna wspomina go jako oddanego strażaka ochotnika, który od 11. roku życia służył w OSP. Rodzina i mieszkańcy domagają się prawdy i sprawiedliwości w tej sprawie.