Przed Sądem Rejonowym w Białogardzie rozpoczął się proces Moniki S. i Mariusza J. z Karlina. Ich półtoraroczny synek doznał poparzeń drugiego stopnia na 15 proc. powierzchni ciała po tym, jak został poparzony gorącą "zupką chińską".
Prokuratura Rejonowa w Białogardzie oskarżyła rodziców o nienależyte sprawowanie opieki nad dzieckiem, narażenie go na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia oraz nieudzielenie pomocy poparzonemu dziecku. Dodatkowo Mariusz J. odpowiada za spowodowanie lekkich obrażeń u starszego dziecka, które miał kilkukrotnie uderzyć kijem.
Na pierwszym terminie rozprawy oskarżeni składali wyjaśnienia. 31 stycznia i 4 lutego sąd będzie słuchał świadków – przekazał w czwartek PAP rzecznik Sądu Okręgowego w Koszalinie sędzia Sławomir Przykucki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chłopiec poparzony gorącą zupą
Rodzice chłopca twierdzą, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Matka miała zalać wrzątkiem zupkę, a następnie postawić ją na stole obok kołyski z dzieckiem. Potem naczynie zostało przypadkowo przewrócone, a gorąca ciecz poparzyła chłopca. Rodzice nie wezwali pomocy medycznej, uznając, że wystarczy smarowanie ran maścią.
Opisywane zdarzenie miało miejsce pod koniec maja ubiegłego roku, ale sprawa wyszła na jaw kilka dni później - 3 czerwca, gdy policja została wezwana do awantury domowej. Funkcjonariusze zauważyli poparzonego chłopca, wezwali karetkę i zatrzymali rodziców malca (byli trzeźwi).
Dziecko trafiło do szpitala w Koszalinie, a następnie do Szczecina z podejrzeniem sepsy. Po kilku dniach pobytu w placówce stan zdrowia chłopca nie zagrażał już jego życiu.
Rodzicom chłopca grozi do pięciu lat więzienia. Mariusz J. przebywa w areszcie, a Monika S. odpowiada z wolnej stopy. Sąd rodzinny zdecydował o tymczasowej pieczy zastępczej dla dzieci, które obecnie przebywają u matki.