Jak informuje "Daily Mail", do tragedii doszło w nocy z 10 na 11 marca, miesiąc po narodzinach drugiego dziecka w rodzinie. Wszystko wydarzyło się w rosyjskim mieście Siewiersk na Syberii.
Czytaj więcej: Ważyła 272 kg. Dziś Tanya nosi "małe" S
Jamnik dostał się do kołyski dziecka i zadał dziewczynce śmiertelne ugryzienia. Miał to zrobić bardzo cicho. Pies zagryzł noworodka w nocy, gdzie rodzice spali. Dopiero rano matka odkryła, co wydarzyło się po zmroku. Dziecko miało liczne obrażenia i nie dawało oznak życia.
Matka obwinia siebie, ale to był tragiczny wypadek. Ten ośmioletni jamnik zachowywał się agresywnie wobec dorosłych właścicieli, a po narodzinach drugiego dziecka w lutym agresja tylko się nasiliła - cytuje "Daily Mail" bliskiego krewnego rodziny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rodzice rozumieli zagrożenie i zdecydowali się na uśpienie psa. Udali się do kilku klinik, ale wszędzie odmówiono im, ponieważ zwierzę było fizycznie zdrowe. Trzymali go więc na smyczy, jednak po spacerze ojciec prawdopodobnie zapomniał go przywiązać. Zwierzę zostało ostatecznie uśpione. Po narodzinach dziecka pies stał się zazdrosny.
Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej w obwodzie tomskim wszczął postępowanie w sprawie spowodowania śmierci przez zaniedbanie. Przeprowadzono oględziny miejsca zdarzenia, zarządzono serię badań kryminalistycznych i przesłuchano świadków - dodają rosyjskie media. Wstępna przyczyna zgonu to uduszenie. Istnieje jednak prawdopodobieństwo, że jamnik najpierw zmiażdżył i udusił dziecko, a następnie je zagryzł.
W Rosji to kolejna tragedia związana z atakiem psów. W styczniu w obwodzie nowosybirskim kilka osobników zaatakowało kobietę. Zmarła w wyniku obrażeń głowy i ciała.