Bartłomiej G., podejrzany o zabójstwo 16-letniej Mai z Mławy, został zatrzymany w Grecji, po tym, jak wyjechał tam z klasą. Obecnie nastolatek czeka na ekstradycję do Polski. Ma usłyszeć zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Prokuratura krok po kroku odkrywa kulisy zbrodni.
Śledczy potwierdzili, że do zabójstwa doszło 23 kwietnia, czyli w dniu zaginięcia Mai. Prok. Bartosz Maliszewski, rzecznik płockiej prokuratury, poinformował, że przyczyną śmierci były najprawdopodobniej "liczne i rozległe obrażenia głowy zadane narzędziem tępym lub tępokrawędzistym".
Według śledczych, nastolatek zwabił Maję do hali należącej do jego rodziny. Tam, jak opisuje "Super Express", obezwładnił ofiarę, przywiązał ją do drzewa, "przypalał chemikaliami, torturował, a następnie zabił brutalnymi uderzeniami młotka lub szpadla". Następnie ciało dziewczyny zostało porzucone w zaroślach. Makabryczne sceny miał zarejestrować monitoring przemysłowy z firmy prowadzonej przez ojczyma nastolatka.
Maja bała się Bartłomieja G.? Szokująca wiadomość
"SE" tymczasem dotarł do wiadomości sprzed dwóch lat, z której wynika, że Maja już wcześniej mogła być ofiarą przemocy ze strony Bartłomieja. Dziewczyna pokazała wówczas znajomym zdjęcie swojej pobitej twarzy, twierdząc, że to właśnie Bartek ją zaatakował. Miała rozcięty łuk brwiowy. - Bała się go - twierdzą znajomi 16-latki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dlaczego zatem Maja zdecydowała się ponownie spotkać z Bartłomiejem? W tej sprawie jest jeszcze wiele niewiadomych.
Gdy trwały poszukiwania Mai, matka nastolatka wdawała się w dyskusje w mediach społecznościowych. Skarżyła się na hejt i broniła syna, twierdząc m.in., że był źle traktowany przez rówieśników.
W niedzielę, 4 maja ulicami Mławy przejdzie "Marsz Pokojowy" ku pamięci zamordowanej Mai.
Źródło: "Super Express"