Niemiecka prokuratura oskarżyła Michaela W. o zabójstwo 59-latki we Frankfurcie nad Menem. Według śledczych mężczyzna trzymał zwłoki swojej ofiary przez dwa miesiące w domu. Jak doszło do brutalnej zbrodni?
Prokuratorzy zakładają, że Michael W. przyjaźnił się z Marion N. Oprawca i jego ofiara poznali się jesienią 2021 roku. Znajomość rozwinęła się tak bardzo, że 66-latek wprowadził się do mieszkania 59-latki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
2 lutego 2024 roku obydwoje rozwiązywali łamigłówki w domu we Frankfurcie. Para planowała, że uda się do Schmitten (Hochtaunuskreis). Tam znajdował się dom Michaela W. Do wyjazdu jednak nie doszło.
"Bild" podaje, że z nieznanego publicznie powodu 66-latek zaczął dusić swoją ofiarę. Gdy Marion N. zmarła, oprawca przeniósł jej ciało do sypialni i ułożył na łóżku. Mężczyzna spał obok zwłok do momentu odkrycia zbrodni.
Sprawca był wielokrotnie karany. Morderstwo odkryła córka ofiary
Michael W. starał się ukryć zbrodnię. Używał m.in. telefonu komórkowego ofiary. Twierdził, że Marion N. przebywa w szpitalu. 11 kwietnia 2024 roku córka kobiety zawiadomiła służby. Gdy policjanci przybyli na miejsce, odkryli zwłoki przykryte kocami. Michael W. siedział w tym czasie w domu. Był kompletnie pijany.
Teraz przed sądem we Frankfurcie nad Menem rozpoczął się proces oskarżonego. Grozi mu dożywocie. Mężczyzna był już wcześniej karany m.in. za gwałt, napaść i ekshibicjonizm.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.