Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w sobotę, 16 listopada, kiedy to pewien mężczyzna zgłosił policji, że stracił kontakt z bliskimi.
Gdy funkcjonariusze udali się do domu w Ixelles - dzielnicy Brukseli, zastali w nim 54-letniego Belga, który dopiero po długich negocjacjach zdecydował się otworzyć drzwi. W środku odkryto ciała 40-letniej Polki i jej dzieci: rocznej dziewczynki oraz 13-letniego chłopca.
Z ustaleń RMF FM wynika, że polska rodzina odebrała już ciała bliskich. - Jeśli chodzi o ciała 3 ofiar, możemy potwierdzić, że wydano pozwolenie na pochówek. To oznacza, że wszystkie czynności, m.in. autopsja, zostały zakończone - przekazała RMF FM rzeczniczka prokuratury w Brukseli Yasmina Vanoverschelde. Teraz rodzina zdecyduje, gdzie zostaną pochowane ofiary zabójstwa.
Prokuratura Królewska w Brukseli, w oświadczeniu przekazanym RMF FM poinformowała, że Belgowi podejrzanemu o zamordowanie Polki i jej dzieci postawiono już "zarzut zabójstwa 3 członków swojej rodziny".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Potrójne morderstwo w Brukseli
Śledczy, na tym etapie, nie chcą mówić o motywach zbrodni. Belgijskie media ujawniły jednak przerażające szczegóły. Według dziennikarzy "HLN" i "DH", zatrzymanym w tej sprawie jest 54-letni J.P. - agent nieruchomości i partner Polki. Mężczyzna miał dokonać zabójstw w piątek, a następnie spędzić całą noc, leżąc obok ciał ofiar.
Jak wynika z ustaleń śledczych, 40-latka i jej córka miały umrzeć w wyniku ran postrzałowych, natomiast nastolatek miał zostać otruty.