Tragedia rodzinna. 13-latek podejrzany. Jego 17-letni brat nie żyje
Policja z gminy Borki (woj. lubelskie) interweniowała w nocy po zgłoszeniu domowej tragedii. 17-latek miał zostać zaatakowany nożem przez 13-letniego brata. Chłopiec został zatrzymany w izbie dziecka, a sprawą zajmuje się sąd rodzinny.
Najważniejsze informacje
- 17-latek z gminy Borki zmarł po otrzymaniu ran podczas nocnej interwencji.
- O zadanie śmiertelnych obrażeń podejrzewany jest jego 13-letni brat.
- Sprawa trafiła do sądu rodzinnego w Radzyniu Podlaskim.
13-letni chłopiec z Lublina jest oskarżony o zadanie śmiertelnych ciosów swojemu 17-letniemu bratu. W środku nocy, w niewyjaśnionych jeszcze okolicznościach, chłopiec posłużył się nożem kuchennym. Szczegóły dotyczące ilości ciosów zostaną ustalone przez biegłego, który przeprowadzi sekcję zwłok.
Pracownik ochrony zwrócił im uwagę. Ruszyli na niego z pięściami
ZRM był na miejscu. Chłopiec został zabrany karetką pogotowia do szpitala, gdzie po kilku godzinach zmarł - potwierdza dla WP komisarz Piotr Mucha, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Radzyniu Podlaskim.
Policja o sprawie nastolatków z gminy Borki
Jak ustaliła WP, lokalna policja zabezpieczyła narzędzie zbrodni, które przejdzie szczegółową analizę. Z uwagi na niepełnoletność sprawcy, odpowiedzialność za incydent przejął sąd rodzinny, zamiast prokuratury. 13-latek został umieszczony w Policyjnej Izbie Dziecka w Lublinie.
Sędzia Marta Śmiech z Sądu Okręgowego w Lublinie potwierdziła, że po zawiadomieniu policji wszczęto odpowiednią procedurę. "W czwartek sąd zaplanował wysłuchanie małoletniego" - przekazała sędzia Śmiech.
Nieoficjalnie WP dowiedziała się, że sąd zdecydował też o pobraniu krwi od chłopca, aby sprawdzić, czy w chwili tragedii nie był pod wpływem substancji psychoaktywnych. Chociaż prawo nie pozwala na postawienie mu zarzutów jako dorosłemu, grozi mu pobyt w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym. W przypadku ukończenia 15 lat, mógłby odpowiadać karnie jak osoba pełnoletnia.
Co wiadomo o rodzinie chłopców?
Do tej pory w rodzinie nie zakładano tak zwanej niebieskiej karty, nie notowano również wcześniejszych policyjnych interwencji. To oznacza, że służby nie miały wcześniej sygnałów o poważniejszych problemach w tym domu. Na ten moment nie przekazano innych informacji o tle tragedii.
Źródło: PAP