Do groźnego incydentu doszło we wtorek, 4 lutego tuż po zmroku na warszawskim Mokotowie. Nieznany sprawca z nieustalonych przyczyn ostrzelał autobus linii 119, prawdopodobnie celując bezpośrednio w kierowcę. Policja ciągle szuka napastnika, który zbiegł z miejsca zdarzenia. Na razie nie opublikowano wizerunku podejrzanego.
- Jeśli nadzorujący postępowanie, w tym wypadku najprawdopodobniej prokurator, stwierdzi, że jest taka konieczność, opublikujemy wizerunek poszukiwanego sprawcy - poinformowała WP asp. szt. Marta Haberska.
O sprawie na swoim profilu poinformował Miejski Reporter sugerując, że prawdopodobnie atak był wymierzony bezpośrednio w kierującego pojazdem.
Czytaj także: Asp. szt. Mateusz Biernacki zginął na służbie. Żona podała szczegóły uroczystości pogrzebowych
Mężczyzna miał wejść do kabiny kierowcy, zażądać od niego dokumentów uprawniających do jazdy, a po odmowie opuścić pojazd, wyjąć broń i zza zamkniętych drzwi oddać trzy strzały.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wersję tę potwierdziła policja, która przez całą noc prowadziła czynności w celu ustalenia sprawcy. O to, jak czuje się kierowca i jakie straty wiążą się z atakiem, zapytaliśmy Adama Stawickiego, rzecznika Miejskich Zakładów Autobusowych
Straty można szacować na około 3,5 tysięcy złotych wynikających z wymiany szyby w drzwiach. Kierowca jest w dobrym stanie. Proponowano mu opiekę psychologiczną, ale uznał, że jej nie potrzebuje i zadeklarował że chce normalnie pracować. Dzisiaj ma normalny dyżur - powiedział rzecznik MZA, Adam Stawicki w rozmowie z o2.pl
Po tym, jak sprawca oddał strzały, natychmiast uciekł z miejsca zdarzenia. Pasażerowie autobusu nie byli w stanie określić, czy napastnik był wcześniej obecny w pojeździe, czy też czekał na przystanku, by zaatakować kierowcę.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.