Przed kilkoma dniami do szpitala w Zielonej Górze trafiła 3,5-letnia Helenka. Dziewczynkę do lecznicy przywieźli jej rodzice. Dziecko było wychudzone i niedożywione. Helenka ważyła zaledwie 8 kilogramów. Rozpoczęto dożywianie dożylne, dziewczynka trafiła na oddział intensywnej terapii, a rodzicami zajęła się policja.
Czytaj więcej: Padli na kolana. Potem jęki. Zdziwienie w Ukrainie
Dziecko było poddane restrykcyjnej diecie i karmione wyłącznie owocami. Rodzice Magdalena J. i Rafał B. usłyszeli zarzuty znęcania się nad Heleną i narażenia na utratę zdrowia i życia. Grozi im nawet 20 lat więzienia, nie przyznają się do winy. Nie wiadomo też, czy dziewczynka była szczepiona i leczona. Nikt nie sprawdzał, czy rozwija się prawidłowo.
"Gazeta Wyborcza" dotarła do pana Krzysztofa, ojca Rafała B. i jednocześnie dziadka Helenki. Mężczyzna wprost mówi, że Magdalena J. w czasie ciąży jadła tylko owoce i warzywa. Twierdziła, że jej to służy, dlatego nikt nie zadawał pytań.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
3,5-letnia Helenka w szpitalu. "Nikt nie chciał zrobić jej krzywdy"
Na Helenkę czekali długo. Nikt już nie wierzył, że pojawi się u nich dziecko, ciąża była jak cud. Gdy Helenka się urodziła, oszaleli na jej punkcie. Nikt nie chciał zrobić jej krzywdy. To wszystko z miłości, oni ją bardzo kochają, pozwalali na wszystko - mówi "Wyborczej" pan Krzysztof, ojciec Rafała.
Czytaj więcej: Poszukiwany poseł PiS odnaleziony. Skorzystał z azylu
Dziadek nie mógł kupować wnuczce słodyczy, czekolady. Ostatni raz odwiedzał ją 6 grudnia, jednak wtedy spała, dlatego nie przypuszczał, że coś może być nie tak. - Dawałem kopertę, wkładałem stówkę, czasami trzy. Bez szaleństw, nie jestem bogaczem. Magda stanowczo sprzeciwiała się słodyczom. Denerwowała się, szybko gasiła temat. Była w tym zasadnicza. Rafał rozumiał Magdę, zgadzał się na takie wychowanie Helenki. Nikt z tym potem nie dyskutował - opowiada portalowi dziadek.
Rodzice w prokuraturze tłumaczyli, że owocowa dieta pozwoliła wyleczyć trudną chorobę. Dziewczynka chciała wzorować się na matce. Obie jadły głównie winogrona. Według dziadka tylko ten owoc Helenka chciała jeść.
Magda obierała te winogrona godzinami, wie pani, ile trzeba czasu, żeby obrać je ze skórki? Helenka piła jeszcze tylko mleko mamy, ale ja Magdzie mówiłem: "Co to twoje mleko warte? Kota nawet nie wykarmisz". Ona tylko kręciła głową z niedowierzaniem - opowiada pan Krzysztof "Wyborczej".
Czytaj więcej: Sąsiadka Eweliny Ślotały ujawnia: "Były mąż ją nękał"
Helenka była niedożywiona. Dziadek: "Wątła, ale ruchliwa"
Nikt nie krytykował rodziców. Helenka była wątła, ale ruchliwa. - Ostatni raz, gdy ją widziałem, tydzień przed Mikołajkami, biegała, skakała, wszędzie było jej pełno. Była chudziutka, drobniutka, ale każdy myślał, że taka jej uroda - dodaje dziadek.
Rozmówca "Wyborczej" wskazuje też, że podejście syna i synowej do córki mogłaby zmienić nieżyjąca żona. Kobieta zmarła dwa lata temu. - Ona na pewno by zauważyła, że coś jest nie tak - dodaje Krzysztof.
Rodzina matki Helenki nie wiedziała o dramacie dziewczynki. Mimo że mieszkają obok siebie, nie odwiedzali się.
Oni nie piją, nie palą, Magda żyje zdrowo. Nie spraszała gości. Żyją uczciwie, bez awantur, czasami się pokłócą, jak to młodzi. Jak odbiorą im Helenkę, oni sobie coś zrobią. To dziecko było dla nich całym światem - mówi "Wyborczej" dziadek dziecka.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.