Klaudia i Amanda były jeszcze dziećmi, gdy ich matka, Maja H., została brutalnie zamordowana. Tragedia miała miejsce w 2007 roku, w Zakładzie Karnym przy ulicy Kleczkowskiej we Wrocławiu. Maja, wówczas 22-letnia, odwiedzała ojca swoich córek, Adriana P., który odbywał tam karę za rozbój.
Podczas wizyty, Maja udała się do toalety, gdzie chwilę później podążył za nią Adrian. To właśnie tam doszło do zbrodni – mężczyzna udusił kobietę. O dramatycznym zajściu strażników poinformował inny odwiedzający, który był w tej samej łazience.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zabójstwo we wrocławskim więzieniu
Na miejsce natychmiast przybyli funkcjonariusze, którzy zastali zakrwawionego Adriana P. i nieprzytomną Maję H. leżących na podłodze. Jak ustalono, po zamordowaniu kobiety mężczyzna podjął próbę samobójczą. Pomimo wezwania pomocy medycznej, Mai nie udało się uratować, ale życie Adriana ocalono.
W chwili morderstwa w sali widzeń panował tłok, a nadzór zapewniał jedynie jeden strażnik. Sytuacja rodzi poważne pytania o odpowiedzialność i właściwą organizację nadzoru w więzieniu.
Adrian P. początkowo miał odbyć karę 25 lat pozbawienia wolności, lecz później została ona skrócona do 15 lat za morderstwo w afekcie. Po odbyciu wcześniejszej kary za rozbój mężczyzna zaczął odbywać karę za zabójstwo - przekazał Paweł Matyja w rozmowie z dziennikarzami programu "Uwaga!".
Siostry walczą o odszkodowanie. Chcą 15 mln zł
Obie siostry borykają się z problemami zdrowotnymi wynikającymi z traumy, a teraz walczą o sprawiedliwość. Proces sądowy ma na celu uzyskanie zadośćuczynienia za zaniedbania służby więziennej. Prokuratoria Generalna wniosła o oddalenie pozwu, kwestionując więzi rodzinne i rozmiar krzywd. Sąd jednak zdecydował o rozpoczęciu procesu.
- Mamy pierwszy termin rozprawy o zapłatę na rzecz każdej z powódek po 7,5 milionów złotych w związku ze śmiercią matki, zarzucanie niedopełnienia obowiązków w zakresie organizacji nadzoru w zakładzie karnym, gdzie osadzony był sprawcą i do którego to zdarzenia doszło w czasie widzenia - przekazała portalowi tvn24.pl Katarzyna Tybur, sędzia Sądu Okręgowego we Wrocławiu.
Czytaj także: Widziałeś ją? Dzwoń na policję. Wydano list gończy
Obie kobiety, do dziś przeżywają skutki tragedii. - Jeśli wygramy, to musiałabym zacząć od samej siebie. Od terapii i wyleczenia swojej głowy, wyleczenia swojej traumy. Kosztuje to bardzo dużo – powiedziała Klaudia w programie "Uwaga! TVN". Ich ojciec ma wyjść na wolność za dwa miesiące, w lutym 2025 roku.