Motocykl w płomieniach. Narzeczeni zginęli. "Niewyobrażalna tragedia"
W Mielnie (woj. warmińsko-mazurskie) doszło do tragicznego wypadku, w którym zginęła para narzeczonych. Marek Z. i Marta C. wracali motocyklem z rodzinnego spotkania, gdy kierująca fordem 31-latka zajechała im drogę. Motocykl stanął w płomieniach, a narzeczeni nie mieli szans na przeżycie.
31 maja po godzinie 19:00 w okolicy Mielna doszło do tragicznego zdarzenia. Siła uderzenia była gigantyczna. Po kolizji z fordem motocykl rozpadł się na części i stanął w ogniu. Narzeczeni - Marta i Marek - zginęli na miejscu.
Byli ze sobą ponad dwa lata, planowali ślub. To niewyobrażalna tragedia - mówi "Faktowi" jedna z mieszkanek wsi, z której pochodził Marek.
Jechali motocyklem w stronę Olsztyna, kiedy nagle samochód jadący z naprzeciwka skręcił w lewo, zajeżdżając im drogę. Nie mieli żadnych szans na hamowanie ani na uratowanie życia. Wszystko wydarzyło się w ułamku sekundy - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyleciał z zakrętu. Moment uderzenia w budynek nagrała kamera
Co grozi kierującej fordem?
Tabloid donosi, że policja potwierdziła, iż 31-letnia kierująca fordem była trzeźwa w momencie wypadku. Pobrano jej krew do analizy na obecność substancji psychoaktywnych.
Jeżeli służby uznają ją winną spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, grozi jej kara do ośmiu lat więzienia.
Znajoma rodziny ujawniła podczas rozmowy z "Faktem", że narzeczeni zostaną pochowani w oddzielnych grobach. Marek ma spocząć w rodzinnej wsi, a urna z prochami Marty zostanie złożona w grobie rodzinnym przy jej matce.
Rodziny chciałyby, aby choć symbolicznie ich połączyć, ale decyzja o miejscu pochówku została już podjęta - podkreśliła.