14 grudnia 2023 roku mieszkańcy wieżowca przy ul. Batalionów Chłopskich w Łodzi zaalarmowali policję z powodu nieprzyjemnego zapachu dochodzącego z jednego z mieszkań. Po wejściu do środka, funkcjonariusze odkryli ciało 39-letniej kobiety w stanie rozkładu. Szybko stało się jasne, że w mieszkaniu doszło do brutalnego zabójstwa.
Prokuratura zarzuciła Robertowi O., że zadał kobiecie co najmniej pięć ciosów nożem w okolice szyi i skroni. Okazało się, że mężczyzna wchodził już wcześniej w konflikty z prawem, a zbrodni dopuścił się zaledwie dwa dni po opuszczeniu więzienia.
Brutalne zabójstwo w Łodzi. Jest wyrok
Jak poinformował "Dziennik Łódzki", sąd uznał Roberta O. za winnego morderstwa swojej partnerki, Arletty. Prokurator Maciej Zieleśkiewicz nie miał wątpliwości co do winy oskarżonego, który po zadaniu kobiecie pięciu ciosów nożem nie wezwał pomocy, lecz wrócił do domu i przez kilka dni funkcjonował, jakby nic złego się nie wydarzyło.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wprawdzie oskarżony oznajmił, że nie pamięta momentu zabójstwa, to jednak wyraził żal i skruchę oraz przeprosił za to co zrobił, czyli de facto przyznał się do winy, o której świadczyły m.in. ślady DNA i nagrania monitoringu – podkreślił cyt. przez "DŁ" prokurator Zieleśkiewicz.
Sąd skazał Roberta O. na 25 lat więzienia, mimo że obrona wnioskowała o łagodniejszy wyrok.
Tragiczny finał miłości
Robert O. podczas procesu zaznaczył, że bardzo kochał Arlettę. Para planowała wspólną przyszłość w Holandii i zebranie środków na zakup większego mieszkania.
Feralnego dnia Robert O. i jego partnerka spożywali alkohol i narkotyki. Doszło do kłótni, która miała tragiczne zakończenie. Oskarżony twierdził, że awantura była sprowokowana przez pokrzywdzoną.
Bardzo kochałem Arlettę, chciałem z nią spędzić resztę życia. Mieliśmy razem wyjechać do Holandii, aby zarobić na większe mieszkanie. Jest mi bardzo przykro i żałuję tego, co się stało, bo straciłem osobę, którą kochałem. To jest dla mnie największa kara - przekonywał Robert O. przed sądem.
Wyrok nie jest prawomocny, co oznacza, że Robert O. ma możliwość odwołania się od decyzji sądu. Jego obrońca, adwokat Marta Niewiadomska, podkreślała, że oskarżony nie miał zamiaru zabić i wnioskowała o niższy wymiar kary.