W nocy z piątku na sobotę doszło do dramatycznego pościgu na Śląsku. 14-letni kierowca osobowego fiata, nie reagując na sygnały świetlne i dźwiękowe, próbował uciec przed policją. Pościg rozpoczął się w Czeladzi i prowadził przez Siemianowice Śląskie aż do Bytomia - informuje Polska Agencja Prasowa.
Czytaj więcej: Służby dają za niego 10 mln dol. To były olimpijczyk
Mł. asp. Andżelina Rochowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach poinformowała, że pościg zakończył się na ul. Stanisława Witczaka w Bytomiu. Tam kierowca stracił panowanie nad pojazdem, uderzając w barierki oraz inne samochody. W wyniku kolizji samochód stanął w płomieniach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na szczęście, zanim auto całkowicie spłonęło, wszyscy czterej pasażerowie, w tym kierowca, zdołali samodzielnie opuścić pojazd. Okazało się, że byli to nastolatkowie w wieku 14 i 15 lat, pochodzący z Sosnowca i Czeladzi. Samochód należał do matki jednego z nich - dodaje PAP.
Czytaj więcej: Ponad 18 proc. bezrobocia. "Tu nigdy nie było przemysłu"
Po zdarzeniu wszyscy uczestnicy pościgu zostali przewiezieni do szpitala. Mł. asp. Marcin Szopa z Komendy Powiatowej Policji w Będzinie zaznaczył, że policja będzie badać, jak doszło do tego, że młodzi ludzie znaleźli się w samochodzie bez opieki dorosłych.
Czynności w tej sprawie trwają. Teraz śledczy pracują nad wyjaśnieniem okoliczności tego zdarzenia. O dalszym losie nastolatków zadecyduje sąd rodzinny. Do sieci trafił film z pożaru samochodu, którym kierował 14-letni chłopak.
Czytaj więcej: Cała Polska się dowie, co zrobiła. Policja pokazała nagranie