Ruszył proces Sebastiana M. Jego matka pojawiła się na sali rozpraw
Przed sądem w Piotrkowie Trybunalskim rozpoczął się proces Sebastiana M. Mężczyzna jest oskarżony o spowodowanie tragicznego wypadku na autostradzie A1. Na rozprawie pojawiła się jego rodzina. Przed startem przewodu matka Sebastiana M. wykonała znak krzyża. Na sali nie ma bliskich ofiar wypadku.
Sebastian M. stanął przed sądem w Piotrkowie Trybunalskim. Mężczyzna jest oskarżony o spowodowanie tragicznego wypadku na autostradzie A1. Wypadek miał miejsce 16 września 2023 roku na autostradzie A1 w pobliżu wsi Sierosław. Sebastian M., prowadząc BMW z prędkością przekraczającą 300 km/h, zderzył się z prawidłowo jadącą kią. W wyniku zderzenia zginęła trzyosobowa rodzina.
Po wypadku Sebastian M. uciekł z miejsca zdarzenia. Przez Niemcy i Turcję dotarł do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie został zatrzymany i wydany Polsce.
We wtorek, 9 września rozpoczął się proces karny. - Na sali w pierwszym rzędzie jest matka i siostra oskarżonego. Matka przed rozpoczęciem procesu się przeżegnała - relacjonuje "Fakt". - Siostra oskarżonego nie kryła wzruszenia, uśmiechała się porozumiewawczo do brata. Widać było, że się cieszy na jego widok - podał portal.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miller o wpisie Biedronia: Zachowanie głupie i infantylne
Według serwisu, Sebastian M. cichym głosem zawnioskował o to, by go nie nagrywano, gdy będzie składał zeznania przed sądem. Ponadto był "wychudły, wybiedzony". Podczas pierwszej rozprawy zabrakło najbliższych ofiar wypadku. Adwokat Łukasz Kowalski złożył wniosek o wyłączenie ich z postępowania ze względu na stan zdrowia.
Proces Sebastiana M. Grozi mu 8 lat pozbawienia wolności
Obroną Sebastiana M. zajmuje się Katarzyna Hebda, znana z głośnych spraw karnych. Adwokatka stara się podważyć dowody prokuratury, twierdząc, że modyfikacje samochodu nie miały decydującego wpływu na wypadek. Planowane są eksperymenty procesowe, które mają na celu wykazanie, że to kierowca kii zajechał drogę oskarżonemu.
Prokurator Aleksander Duda z Prokuratury Okręgowej w Katowicach podkreślił, że dowody, w tym opinie biegłych, jednoznacznie wskazują na winę oskarżonego. Sebastianowi M. grozi kara do ośmiu lat pozbawienia wolności.
BMW B7 Alpina - samochód, którego wartość sięga miliona złotych, został wzięty w leasing przez M. we wrześniu 2020 r. Umowa była zawarta na spółkę ojca mężczyzny, lecz to 34-latek korzystał z auta. Biegli ustalili, że M. zlecił dokonanie zmian, które pozwoliły na zniesienie fabrycznego ogranicznika prędkości. Dodatkowo zamontował w aucie niedozwolony antyradar. Te ingerencje umożliwiły kierowcy rozwijanie ekstremalnych prędkości.
Ujawniony przez "Rzeczpospolitą" akt oskarżenia wskazuje, że oskarżony wykonał telefon do ojca, a do tragedii podchodził tak, jakby "wjechał w kosz na śmieci". Świadkowie wypadku, których z aktu oskarżenia cytuje "Rzeczpospolita", twierdzą, że M. nie wyraził woli pomocy ofiarom i nie przejmował się ich losem.