Zwrot ws. 42-latki "przetrzymywanej w domu". Policja ujawnia

- W latach 90. obowiązek szkolny istniał do ukończenia ósmej klasy. Pani Mirella spełniła ten obowiązek - mówi o2.pl podkom. Anna Hryniak, z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Świętochłowicach. Funkcjonariusze apelują o rozwagę w ocenie sprawy. Ujawniają też, że wbrew plotkom kobieta miała ważny dowód osobisty.

Policja bada sprawę Mirelli K.Policja bada sprawę Mirelli K.
Źródło zdjęć: © Facebook
Marcin Lewicki

Jak podawały media, Mirella K. miała być przetrzymywana przez swoich rodziców w domu, w Świętochłowicach. Przez 27 lat para mieszkańców śląskiego miasta - według sąsiadów - zmuszała córkę do pobytu w mieszkaniu, pozbawiając ją kontaktu ze światem zewnętrznym.

Sprawa ujrzała światło dzienne we wtorek (14.10). Z relacji sąsiadów rodziców Mirelli K. wynikało, że "od 15. roku życia nie wypełniała ona obowiązku szkolnego".

W rozmowie z o2.pl podkom. Anna Hryniak, z biura pasowego Komendy Miejskiej Policji w Świętochłowicach apeluje o powściągliwość w ocenie sytuacji. Wskazuje, że w 1997 roku (gdy ówczesna nastolatka zakończyła edukację i została rzekomo zamknięta w domu), obowiązywały inne przepisy.

Tragedia w Barcicach Górnych. Ujawnili trzy ciała. Na miejscu pracują służby

W latach 90. obowiązek szkolny istniał do ukończenia ósmej klasy lub do ukończenia 15. roku życia. Pani Mirella spełniła ten obowiązek - zaznacza przedstawicielka świętochłowickiej policji.

W przestrzeni publicznej pojawiały się także informacje, że kobieta nie miała ważnego dowodu osobistego. Z informacji przekazanych o2.pl wynika, że nie jest to prawda.

42-latka miała ważny dowód osobisty. Był on wydany niedawno. Nie świadczy to o żadnym przestępstwie - tłumaczy w rozmowie z o2.pl podkom. Anna Hryniak, z biura pasowego Komendy Miejskiej Policji w Świętochłowicach.

O sprawie Mirelli K. zaalarmowali sąsiedzi. Policja przedstawia inną wersję

O domniemanej sprawie 42-latki, która miała być przetrzymywana przez swoich rodziców w jednym z mieszkań w Świętochłowicach, media zaczęły pisać po tym, jak o sprawie poinformowali sąsiedzi.

Z relacji świadków wynikało, że Mirella K. była zamknięta w jednym z pokoi. W rozmowie z "Faktem" sąsiedzi przekazali, że nie widzieli kobiety od jej 15. roku życia, czyli od 1997 roku.

Funkcjonariusze mieli zastać ją w domu przypadkiem, gdy przybyli na interwencję, zaalarmowani o niepotwierdzonej w toku działań awanturze między rodzicami kobiety. Z relacji medialnych wynikało, że "Mirella była skrajnie zaniedbana, a brak kontaktu ze światem odcisnął na niej głębokie piętno".

Policja przyjechała, państwo K. nie chcieli najpierw otworzyć drzwi. Mówili funkcjonariuszom, że mieszkają sami i nie potrzebują interwencji. Dopiero po jakimś czasie otworzyli. To był szok. W pokoju była Mirella. Jak ją pogotowie wyprowadzało, to mieliśmy ciarki. Była w strasznym stanie. Skrajnie zaniedbana, nogi miała całe jakby w martwicy. Jej rodzice przez lata wmawiali wszystkim, że ich córka zaginęła - opowiadali wstrząśnięci sąsiedzi w rozmowie z "Faktem".

Głos w sprawie zabrali funkcjonariusze ze Świętochłowic. W opublikowanym na stronie internetowej oświadczeniu zaapelowali o "powstrzymanie się od komentowania oraz rozpowszechniania niesprawdzonych i niepotwierdzonych informacji". Według funkcjonariuszy, nie ma powodów, aby sądzić, że kobieta była przetrzymywana w domu wbrew swojej woli.

Wstępne ustalenia nie wskazują na to, że kobieta była przetrzymywana wbrew swojej woli. Zostało wszczęte postępowanie przygotowawcze. Czynności procesowe nie potwierdziły jednak żadnych dotychczasowych doniesień medialnych. 42-latka neguje absolutnie jakiekolwiek doniesienia na jej temat - tłumaczy o2.pl podkom. Anna Hryniak, z biura pasowego Komendy Miejskiej Policji w Świętochłowicach.

Podkom. Hryniak zaznaczyła, że "policja nie jest organem, który ocenia stan psychiczny danej osoby", natomiast funkcjonariusze ocenili stan psychofizyczny Mirelli K. podczas prowadzenia czynności. Z opisu policjantów wynika, że nie był on aż tak dramatyczny, jak twierdzą świadkowie. Kobiecie udzielono pomocy ze względu na długotrwałe schorzenia utrudniające poruszanie się.

Czynności z tą kobietą zostały wykonane i funkcjonariusz nie uznał, żeby w jakimkolwiek stopniu stan psychofizyczny 42-latki odbiegał od norm obowiązujących. Można było wykonać z nią wszystkie czynności - wskazuje podkom. Hryniak.

Sprawa jest cały czas w toku. Policja przekazuje zebrane materiały do prokuratury i ustala, czy mogło dojść do przestępstwa. Wirtualna Polska ustaliła, że śledczy będą prowadzić postępowanie w kierunku "znęcania psychicznego i fizycznego". Na razie nic nie wskazuje jednak na to, aby komukolwiek postawione miały być zarzuty.

Na razie nie wygląda na to, aby popełniono przestępstwo na szkodę pani Mirelli czy jej rodziców - zaznacza podkom. Hryniak.

Oficer z biura prasowego policji Świętochłowicach potwierdza też w rozmowie z o2.pl, że do momentu przekazania informacji o domniemanej awanturze, funkcjonariusze nie podejmowali żadnych interwencji w domu 42-latki.

Podkom. Anna Hryniak zaznacza też, że "każda osoba, która dowiaduje się o przestępstwie ściganym z urzędu ma obowiązek powiadomienia o tym organów ścigania". Sąsiedzi nie zgłosili jednak sprawy służbom. Twierdzą, że uwierzyli rodzicom, że "nastolatka wyjechała".

Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl

Wybrane dla Ciebie
Brutalny atak na 13-latkę w Rabce-Zdroju. Ruszył proces
Brutalny atak na 13-latkę w Rabce-Zdroju. Ruszył proces
24-latek chciał zabić matkę i jej partnera. "Ciosy nożem w okolice głowy i szyi"
24-latek chciał zabić matkę i jej partnera. "Ciosy nożem w okolice głowy i szyi"
Mirella miała być zamknięta w domu przez rodziców. OPS zabrał głos
Mirella miała być zamknięta w domu przez rodziców. OPS zabrał głos
Potrójne zabójstwo w Barcicach Górnych. Wiadomo, kiedy zginęły ofiary
Potrójne zabójstwo w Barcicach Górnych. Wiadomo, kiedy zginęły ofiary
W czasie grzybobrania pogryzły go psy. Mężczyzna nie żyje. Jest śledztwo
W czasie grzybobrania pogryzły go psy. Mężczyzna nie żyje. Jest śledztwo
Potrójne morderstwo w Barcicach Górnych. Sołtys mówi o rodzinie
Potrójne morderstwo w Barcicach Górnych. Sołtys mówi o rodzinie
26-latka z zarzutem zabójstwa. Jest decyzja sądu
26-latka z zarzutem zabójstwa. Jest decyzja sądu
Nawet tona narkotyków w obrocie. Osiem osób w areszcie
Nawet tona narkotyków w obrocie. Osiem osób w areszcie
29-latka zginęła na miejscu. Tragiczny wypadek
29-latka zginęła na miejscu. Tragiczny wypadek
Potrójne zabójstwo w Barcicach Górnych. Policja potwierdza
Potrójne zabójstwo w Barcicach Górnych. Policja potwierdza
Polka podszywała się pod Madeleine McCann. Testy rozwiały wątpliwości
Polka podszywała się pod Madeleine McCann. Testy rozwiały wątpliwości
Wjechał w nastolatków i uciekł. Szok, co mówią o Marcinie R.
Wjechał w nastolatków i uciekł. Szok, co mówią o Marcinie R.