W sobotę (22 lutego) w Miluzie, na wschodzie Francji, doszło do dramatycznego ataku nożownika. Jak informuje "Le Parisien", napastnik wykrzykiwał "Allahu Akbar". W wyniku ataku zginęła jedna osoba, a pięć zostało rannych, w tym dwie ciężko.
Celem jego agresji byli pracownicy urzędu miejskiego odpowiedzialni za nadzór nad parkingami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podejrzanym o dokonanie ataku jest 37-letni mężczyzna pochodzący z Algierii. Był on już wcześniej obserwowany przez policję z powodu podejrzeń o islamską radykalizację. Mężczyzna został zobowiązany do opuszczenia Francji.
W ramach nałożonych na niego środków bezpieczeństwa był zobligowany do codziennego meldowania się na policji, jednak w sobotę tego nie uczynił.
Prezydent Francji Emmanuel Macron określił incydent jako akt "islamistycznego terroryzmu".
"Nasze miasto ogarnął horror"
Burmistrzyni Miluzy, Michele Lutz, wyraziła swoje przerażenie sytuacją, pisząc w mediach społecznościowych: "nasze miasto ogarnął horror". Dodała, że motyw terrorystyczny jest najbardziej prawdopodobny w tym przypadku.
Francuski minister spraw wewnętrznych, Bruno Retailleau, ma udać się do Muluzy, aby osobiście monitorować sytuację. Na miejscu pracują także specjaliści z prokuratury antyterrorystycznej.
Krajowa Prokuratura Antyterrorystyczna przejęła prowadzenie śledztwa, co potwierdził portal "Le Figaro". Wszyscy ranni w ataku to policjanci.
Francja ponownie staje w obliczu zagrożenia terrorystycznego, które od lat stanowi poważne wyzwanie dla bezpieczeństwa publicznego.