Groźny atak amstaffa na Saskiej Kępie. "Mój ukochany pies nie żyje"
Na warszawskiej Saskiej Kępie, przy ulicy Walecznych, doszło do groźnego incydentu - amstaff rzucił się na małego psa. Właścicielka zwierzęcia, próbując go ratować, została ranna. Sprawę bada policja.
Najważniejsze informacje
- Do ataku doszło na ul. Walecznych na Saskiej Kępie; pogryziono psa i jego właścicielkę.
- Policja prowadzi czynności w kierunku wykroczenia i przestępstwa, gromadzi materiał dowodowy.
- Pani Elżbieta apeluje o obowiązkowe kagańce i smycze oraz szybką reakcję władz.
To miał być zwykły spacer po ulicach Warszawy. Pani Elżbieta wyszła na spacer z psem Leosiem, a trasę poprowadziła przez ul. Saską, potem Francuską w stronę Walecznych.
Szliśmy razem z Leosiem ulicą Saską i Francuską, potem skręciliśmy w stronę Walecznych. Szłam pewnie i nie spodziewałam się, że za chwilę wyskoczy pies - tłumaczy pani Elżbieta dla "Faktu".
Jak relacjonuje, z jednej z posesji wybiegł amstaff i rzucił się na małego psa. - Ta bestia wyskoczyła nagle. Bez smyczy, bez kagańca. W jednej sekundzie rzuciła się na mojego Leosia. Zobaczyłam otwartą paszczę, a potem... on już miał mojego pieska w zębach -mówi drżącym głosem właścicielka Leosia.
Wszedł na pasy z hulajnogą. Kierowcy nawet się nie zatrzymali
Kobieta próbowała ratować zwierzę gołymi rękami i wzywała pomocy. Pieska niestety nie udało się uratować.
Czuję się fatalnie. Mój ukochany pies nie żyje, ja mam poszarpane dłonie. Jeden palec złamany, drugi pęknięty. Leoś to był nasz najdroższy przyjaciel. To jest ogromna strata nie do zrekompensowania - mówi pani Elżbieta.
Pani Elżbieta opowiada, że dramat rozgrywał się na oczach przechodniów, a pies nie odpuszczał. Właścicielka psa pojawiła się dopiero w trakcie zajścia. Z relacji wynika, że dopiero przypadkowa kobieta oblała amstaffa wodą, co przerwało atak.
Groźny atak amstaffa na Saskiej Kępie. Policja prowadzi śledztwo
Na miejsce wezwano ratowników, którzy zabrali panią Elżbietę do szpitala. Policja przeprowadziła interwencję i gromadzi materiał dowodowy.
Prowadzone są czynności w kierunku podejrzenia popełnienia wykroczenia z art. 77 kw. Jednocześnie dochodzeniowcy podejmują działania wyjaśniające w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa z art. 157 par. 3 kk. Śledczy gromadzą materiał dowodowy w celu dokładnego wyjaśnienia zdarzenia i podjęcia dalszych decyzji procesowych - informuje Joanna Węgrzyniak z Komendy Policji Praga-Południe.
Pani Elżbieta liczy, że sprawa przyspieszy egzekwowanie podstawowych zasad bezpieczeństwa podczas wyprowadzania zwierząt. W jej ocenie obowiązek smyczy i kagańca w przestrzeni publicznej powinien być jednoznacznie egzekwowany, zwłaszcza w gęsto zabudowanych częściach miasta.
Życia mojemu pieskowi nikt nie wróci, ale można zapobiec kolejnym tego typu zdarzeniom. Psy powinny chodzić w kagańcu i być wyprowadzane na smyczy - apeluje pani Elżbieta.