Łukasz Ż. trafił do Aresztu Śledczego w Warszawie-Białołęce po usłyszeniu zarzutów spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczki z miejsca zdarzenia oraz złamania zakazu prowadzenia pojazdów. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Według informacji uzyskanych przez Wiadomości Onet, od początku pobytu w areszcie Żak wykazywał agresywne i aroganckie zachowanie wobec funkcjonariuszy. Mężczyzna nie stosował się do panujących zasad, za co otrzymał osiem wniosków o ukaranie dyscyplinarne.
Dyrekcja aresztu nałożyła na niego dwie kary: zakaz przyjmowania paczek przez trzy miesiące oraz możliwość umieszczenia w celi izolacyjnej na 14 dni, jeśli jego zachowanie nie ulegnie poprawie w ciągu miesiąca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ż. został przeniesiony do Zakładu Karnego w Siedlcach. Choć oficjalnie nie jest to związane z jego zachowaniem, celem jest ograniczenie kontaktu z osobami zaangażowanymi w wydarzenia związane z wypadkiem, które przebywają w areszcie na Białołęce.
Czytaj także: Zginął w strasznym wypadku obok domu. Gwiazdy "Big Brothera" płakały na jego pogrzebie
Łukasz Ż. ukarany za agresję w areszcie. Jest podejrzany o spowodowanie wypadku
Do tragedii doszło w nocy z 14 na 15 września na Trasie Łazienkowskiej. Prowadzony przez Ż. biały volkswagen uderzył w tył forda, którym podróżowała czteroosobowa rodzina. Ojciec zginął na miejscu, a matka i dwoje dzieci zostali ciężko ranni.
Po wypadku 26-latek i trzej jego koledzy uciekli z miejsca zdarzenia, pozostawiając ciężko ranną pasażerkę. Ż. udał się do Niemiec, gdzie został zatrzymany 18 września w Lubece na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania.
Mężczyzna był wcześniej wielokrotnie karany za jazdę pod wpływem alkoholu, bez uprawnień, oszustwa oraz posiadanie narkotyków.
W grudniu 2023 jeden z warszawskich sądów wydał prawomocny wyrok nakładający na Łukasza Ż. zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Mężczyzna nic sobie jednak z tego nie robił. Ponownie wsiadał za kółko. Nagrywał, jak mija korki pasem awaryjnym i pędzi drogą nawet 200 km/h.