Mustang w rzece. Wstrząsający finał poszukiwań kierowcy
W czwartek (18 grudnia) w Wilkowicach (pow. bielski) samochód osobowy marki Ford Mustang Mach-E wypadł z drogi i wjechał do koryta rzeki. Kierowca oddalił się z miejsca zdarzenia. Później w jego mieszkaniu dokonano wstrząsającego odkrycia.
O sprawie poinformował serwis bielskiedrogi.pl. Służby poszukiwały kierowcy samochodu marki Ford Mustang Mach-E po tym, jak rozbił się w Wilkowicach.
Niestety, finał okazał się tragiczny. Po dotarciu do mieszkania 44-latka znalezione zostało jego ciało.
Kierowca oddalił się z miejsca zdarzenia. W związku z tym ustaliliśmy właściciela pojazdu, a podjęte działania doprowadziły nas do miejsca zamieszkania tego mężczyzny. Do domu weszliśmy przy pomocy straży, bo drzwi trzeba było otworzyć siłą. W środku zastaliśmy mężczyznę bez funkcji życiowych - powiedział w rozmowie z o2.pl podkom. Sławomir Kocur z Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej.
Boli od samego patrzenia. 15-latek jechał hulajnogą. Dramatyczny finał
Prokurator zarządził sekcję zwłok
Na miejscu zdarzenia pojawił się prokurator, który zarządził sekcję zwłok.
Musimy ustalić, czy w organizmie tego mężczyzny były obecne jakieś środki, które mogły wpłynąć na jego zachowanie - wyjaśnił podkom. Kocur.
Wstępnie wykluczono udział osób trzecich, a także to, że śmierć nastąpiła na skutek obrażeń doznanych w wypadku.
Po powrocie do domu mężczyzna najprawdopodobniej targnął się na swoje życie. 44-latek - jak wynika z nieoficjalnych ustaleń - od pewnego czasu miał problemy na tle emocjonalnym.