Nie żyje 4-latka. "Nie stwierdzono obecności fotelika". Głos śledczych
Prokuratura Rejonowa w Mielcu bada okoliczności tragicznego wypadku w w Dulczy Wielkiej. W wyniku zderzenia opla z fiatem zginęła 4-letnia dziewczynka. Śledczy potwierdzają w rozmowie z o2.pl, że dziecko siedziało z przodu i bez fotelika. - Co do tego, czy dziewczynka miała zapięte pasy - w tej sprawie wypowie się biegły - mówi nam prokurator Konrad Włoszczyna.
Wypadek miał miejsce w poniedziałek, 22 września około godz. 12:30 w miejscowości Dulcza Wielka (woj. podkarpackie). Jak ustalili wstępnie śledczy, pojazd dostawczy marki opel, skręcając w lewo, nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu i zderzył się z prawidłowo jadącym fiatem.
W osobówce znajdowała się kobieta i jej 4-letnia córka. Niestety, dziewczynka zginęła. Jak podawał lokalny serwis rzeszow-news.pl, dziecko siedziało z przodu i nie znajdowało się w foteliku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zawracali w tunelu na S3. Spotkała ich błyskawiczna kara
Wypadek w Dulczy Wielkiej. Prokuratura zabiera głos
Okoliczności tej tragedii wyjaśnia Prokuratura Rejonowa w Mielcu. Jej szef prok. Konrad Włoszczyna mówi w rozmowie z o2.pl, że w pierwszej kolejności śledczy przeprowadzą sekcję zwłok dziewczynki, którą zaplanowano na wtorek. Zostaną także przeprowadzone oględziny pojazdów. Śledczy poszukują świadków zdarzenia. Powołany został biegły z zakresu ruchu drogowego w celu wyjaśnienia okoliczności wypadku.
Co do kwestii przyczyny śmierci 4-letniej dziewczynki wypowie się biegły w wydanej opinii. Nie mamy jeszcze pewnych ustaleń w tej sprawie - mówi w rozmowie z o2.pl prok. Konrad Włoszczyna. - Dziecko siedziało z przodu pojazdu. Nie stwierdzono tam obecności fotelika. Co do tego, czy dziewczynka miała zapięte pasy - w tej sprawie wypowie się biegły - dodał prokurator.
Wiadomo, że matka dziewczynki, która prowadziła fiata, nie została jeszcze przesłuchana. Śledczy rozmawiali natomiast z kierującym oplem w charakterze świadka. Na razie nikt w tej sprawie nie usłyszał zarzutów.
Jest jeszcze za wcześnie, by komukolwiek przedstawić zarzuty. Musimy zebrać materiał dowodowy, aby przeprowadzić takie czynności - mówi. prok. Włoszczyna.
Prokuratura informuje również, że nie zabezpieczono jeszcze monitoringu z miejsca wypadku, ale wytypowano miejsce, gdzie mogą znajdować się kamery, które uchwyciły wypadek w Dulczy Wielkiej.
Rafał Strzelec, dziennikarz o2.pl