Obezwładnił zamachowca. Dlaczego nie strzelał?
Na plaży Bondi w Sydney doszło do masakry. Dwóch zamachowców zabiło 15 osób. Ahmed al-Ahmed postanowił obezwładnić jednego z zamachowców. Wyrwał mu broń i celował do napastnika. Dlaczego nie strzelał? - To nie jest jak w filmach - mówi "Daily Mail" był oficer australijskiej policji.
Podczas tradycyjnego święta Chanuki na plaży Bondi w Sydney tłumy ludzi cieszyły się celebracją, gdy nagle teatr wydarzeń zamienił się w koszmar. Dwaj uzbrojeni napastnicy otworzyli ogień do zgromadzonych uczestników. Zginęło 15 osób, a 40 zostało rannych.
Mocne słowa Czarzastego. Tak powiedział o Karolu Nawrockim
W obliczu zagrożenia, w tłumie pojawił się cichy bohater. Ahmed al-Ahmed, nie zastanawiając się długo, postanowił działać. Mężczyzna zdołał obezwładnić jednego z napastników, tym samym ratując życie wielu osób uczestniczących w wydarzeniu.
Po dramatycznych wydarzeniach, Ahmed al-Ahmed sam został poszkodowany. Choć zdołał obezwładnić napastnika, został postrzelony i wymagał hospitalizacji. Udało mu się jednak wyrwać broń z rąk napastnika i skierował lufę w jego kierunku. Dlaczego nie strzelał?
To nie jest jak w filmach. To facet, który dosłownie poświęcił się, albo był gotów poświęcić, żeby ratować ludzkie życie. Zabranie komuś życia byłoby decyzją niezwykle trudną - mówi "Daily Mail" John Coyne, były oficer australijskiej policji.
Dodaje, że gdyby na jego miejscu znalazł się policjant lub żołnierz, prawdopodobnie również nie oddałby strzału. - Myślę, że to dowód głębokiego człowieczeństwa, że tego nie zrobił, że nie dał się ponieść emocjom. Podjął prawdziwe decyzje i chylę przed nim czoła - dodaje Coyne.
Ahmed al-Ahmed przebywa w jednym ze szpitali w Sydney. Przeszedł już kilka operacji, bo ma aż pięć ran postrzałowych. 43-latek to właściciel sklepu z owocami, ojciec dwójki dziewczynek w wieku pięciu i sześciu lat. On sam 20 lat temu przyjechał z Syrii do Australii.