Operował Kirka i nie ma wątpliwości. "Kula powinna wyjść na wylot"
Lekarz, który operował Charliego Kirka twierdzi, że ofiar mogło być więcej. Kula, która śmiertelnie zraniła prawicowego aktywistę, powinna wyjść na wylot. - To prawdopodobnie cud - przekazał chirurg przedstawicielowi organizacji założonej przez Kirka.
10 września w miejscowości Orem na kampusie uniwerystetu Utah doszło do zamachu na życie Charliego Kirka, amerykańskiego konserwatywnego aktywistę i influencera, bliskiego współpracownika Donalda Trumpa. Mężczyzna przemawiał do zgromadzonych osób, aż nagle został postrzelony w szyję. Zmarł w szpitalu.
W niedzielę na stadionie State Farm w Arizonie odbyły się uroczystości pogrzebowe. Pojawiło się nawet 200 tys. osób, a wśród mówców był sam Donald Trump.
To prawdopodobnie cud, że nikt inny nie został ranny i chcę, żeby ludzie o tym wiedzieli - stwierdził w serwisie X Andrew Kolvet, rzecznik organizacji założonej przez Kirka Turning Point. - Właśnie rozmawiałem z chirurgiem, który operował Charliego w szpitalu… Powiedział, że kula powinna była przejść na wylot, co jest normalne w przypadku pocisku o dużej mocy i dużej prędkości - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Na koniec liczą się fakty". Bogucki o wsparciu z USA
Rzecznik organizacji stwierdził, że ciało Kirka przypominało człowieka ze stali. Według lekarza, kula powinna zranić lub zabić osoby stojące za nim. Sprawcą zabójstwa ma być Tyler Robinson, który został zatrzymany 12 września. Do Kirka strzelił z niemieckiego Mausera.
Federalne organy traktowały niedzielne nabożeństwo na równi z innymi ważnymi wydarzeniami, takimi jak finały Super Bowl. Na czas trwania uroczystości FBI ograniczyło przestrzeń powietrzną wokół stadionu State Farm.
Na stadionie, poza Trumpem, pojawił się Marco Rubio, Robert F. Kennedy Jr, Elon Musk, czy wdowa Erika Kirk. - Jesteśmy tu, aby uczcić życie wielkiego człowieka. Naprawdę wielkiego człowieka. To będzie bardzo trudny dzień - mówił prezydent USA przed uroczystością.