Organizacja charytatywna zatrudniła pedofila. Miał kontakt z dziećmi z Ukrainy
Lee Callaghan został zatrudniony przez brytyjską organizację charytatywną Siobhan's Trust, która karmi ukraińskie dzieci. Nikt z pracowników nie domagał się od niego zaświadczenia o niekaralności. Dzięki temu mężczyźnie udało się ukryć fakt, że został skazany za molestowanie.
Siobhan's Trust jest znana na Wyspach m.in. z tego, że rozdaje żywność ubogim ukraińskim dzieciom i ich rodzinom, uciekającym z ogarniętego wojną kraju. Callaghan zatrudnił się tam na początku 2023 roku. Jak donosi Telegraph, miał regularnie odwiedzać sierocińce, szkoły i obozy dla uchodźców.
Na czas pracy w organizacji przyjął fałszywą tożsamość Jacka Morgana. W Siobhan's Trust zarabiał 500 funtów miesięcznie i miał dostęp do floty całej organizacji. Na zdjęciach, jakie HopeFull (nowa nazwa Siobhan's Trust) zamieszczała w sieci, można zobaczyć, jak Callaghan bawi się z dziećmi. Tymczasem Sąd Koronny w Cardiff skazał go za naruszanie cielesności małoletnich. Miał też posiadać zdjęcia przedstawiające molestowanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert wskazał na detale polityki Trumpa. "Przestaje się cackać"
Skazano go na dwa lata więzienia oraz 10-letni nakaz tzw. zapobiegania krzywdzeniu seksualnemu (SHPO). Ponadto nie mógł podróżować za granicę bez powiadamiania o tym władz.
Callaghan zmienił jednak nazwisko i zdążył wyjechać do Ukrainy w ramach pracy dla wspomnianej organizacji.
Przestępca w szeregach organizacji charytatywnej
Callaghan w momencie ogłaszania wyroku w Sądzie Koronnym w Cardiff nie wyraził ani grama skruchy.
Bagatelizujesz swoje seksualne zainteresowanie małymi dziećmi - powiedział wówczas sędzia Daniel Williams.
Zdaniem Martina Ludlowa z National Crime Agency Callaghan jasno dawał do zrozumienia, że jest niebezpieczny i zamierza nadal molestować dzieci.
Czytaj także: Zwabiała ucznia, by współżyć. 41-latka z USA zawieszona
HopeFull zwolniło Callaghana w tym samym miesiącu, w którym zakończyło działalność w Ukrainie. W London Central Employment Tribunal ruszyła sprawa przeciwko organizacji, przy okazji której ujawniono, że nie wymagała ona od swoich pracowników zaświadczenia o niekaralności.
Gdybyśmy wiedzieli o kimś skazanym za przestępstwo, jasne, że nie przyjęlibyśmy go jako wolontariusza - oznajmił Chris Mackintosh, reprezentujący HopeFull.
Media podają jednak, że pracownicy organizacji są wściekli na to, że Callaghana przyjęto bez uprzedniej weryfikacji.