Według austriackich mediów, takich jak "Heute" i "Kronen Zeitung", napastnik miał po ataku krzyczeć "Allahu Akbar" (Bóg jest wielki). Ta islamska formuła modlitewna jest często wykorzystywana przez terrorystów podczas zamachów.
Krótko po ataku zrobiono zdjęcie napastnikowi. Według ustaleń tablidu "Bild", nazywa się Ahmad G. Na migawce, którą opublikowała niemiecka prasa, widać, jak napastnik siedzi na ławce i się uśmiecha.
Mężczyzna zdaje się unosić palec wskazujący, co może być gestem często kojarzonym z islamistami. Naprzeciw niego stoi policjantka z wycelowaną bronią - analizuje fotografię "Bild".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Austriacka policja bada sprawę pod kątem możliwego motywu ekstremistycznego. Oficjalnie atak nie został jeszcze zakwalifikowany jako akt terrorystyczny. Sprawą zajmuje się państwowa służba ochrony.
W czasie policyjnej konferencji prasowej rzecznik Rainer Dionisio powiedział:
Czegoś takiego nie widziałem przez 20 lat mojej służby. Ta zbrodnia jest bezprecedensowa dla regionu Karyntii
Głos zabrał też naoczny świadek ataku. - To były sceny jak z horrroru - powiedział w rozmowie z dziennikiem "Kleine Zeitung".
Wszystko działo się błyskawicznie. Jedna osoba miał wyskoczyć z samochodu, a potem kilka innych uciekło. Nasz pracownik zamknął restaurację i zatrzymał gości w środku - wyjaśnił właściciel jednego z lokali gastronomicznych działających nieopodal miejsca ataku.
Horror w Austrii. "Natychmiast potrącił napastnika"
Początkowo służby podejrzewały, że sprawców może być więcej, jednak ostatecznie uznano, że ataku dokonał jeden napastnik.
Dzięki błyskawicznej reakcji jednego z przechodniów sprawca został unieszkodliwiony. 42-letni dostawca jedzenia, również Syryjczyk, był świadkiem ataku i postanowił działać. Gdyby nie on, ofiar mogłoby być więcej.
Zobaczył, co się dzieje, i natychmiast potrącił napastnika swoim samochodem, by zapobiec jeszcze większej tragedii - wyjaśnił rzecznik policji.
Ahmad Mansour, ekspert ds. islamizmu, skomentował sprawę na platformie X:
Ostrzegaliśmy, dostarczaliśmy dowodów, wielokrotnie mówiliśmy o zagrożeniu islamizmem. Co się jednak stało? To nie radykałowie zostali uznani za problem, ale my - ci, którzy ostrzegali. Zarzucano nam islamofobię, mimo że wielu z nas to sami muzułmanie