Sprzątał rosyjską katownię. Przerażająca relacja nastolatka
Rosjanie od blisko 4 lat dopuszczają się potwornych okrucieństw na ludności cywilnej w Ukrainie. "The Sun" rozmawiało z trójką młodych osób, które cierpiały z powodu działań żołnierzu Putina. Ich historie są przerażające.
Rosjanie po zajęciu znacznych terytoriów Ukrainy w pierwszych tygodniach wojny dopuszczali się zbrodni wojennych i tortur na ludności cywilnej. Dowodem okrucieństw są m.in. zeznania ofiar. Brytyjski dziennik "The Sun" rozmawiał z nastoletnimi osobami, które na własnej skórze przekonały się o zbrodniczej działalności żołnierzy Putina.
Rosyjskie tortury w Ukrainie
Jedną z takich osób był Władysław Burjak, 16-latek, który został uprowadzony z Melitopola i zamknięto go w rosyjskiej katowni na 11 tygodni. Chłopak był przetrzymywany na komisariacie policji w Wasyliwce. W rozmowie z "The Sun" opisał tortury, których był świadkiem. Rosjanie razili prądem genitalia swoich ofiar, wbijali naelektryzowane igły pod paznokcie, niektórych pojmanych gwałcono z użyciem kija do mopa.
Historia Władysława została opowiedziana w poruszającym filmie Children in the Fire. W rozmowie z "The Sun" opowiedział on o wstrząsającej historii, kiedy to sprzątał celę, w której wisiał mężczyzna przywiązany za ręce do sufitu. Był torturowany dwa dni.
Człowiek ten nie miał już prawie twarzy, tak była zmasakrowana. Gdy umierał, podszedłem do niego. Chciałem, żeby nie czuł się samotny. Ściany były całkowicie pokryte krwią, zmieszaną z moczem. Ten zapach i smak długo mnie prześladowały – czułem je jeszcze trzy miesiące po uwolnieniu - przyznał nastolatek.
Tortury w rosyjskich więzieniach. Przerażające relacje ocalałych Ukrainek
Obecnie Władysław Burjak mieszka w Wielkiej Brytanii. Nie tylko jego losy ukazano w filmie. Jednym z bohaterów był też Roman Oleksiw. Miał osiem lat, gdy latem 2022 roku w Winnicy na przychodnię, w której przebywał, spadła rakieta. Doznał 45 proc. poparzonego ciała. Zginęła jego mama. - Wiedziałem, że mama nie żyje, bo widziałem, jak leżała - wspominał. W ciągu jednego roku przeszedł 30 operacji w klinice w Dreźnie.
Wywieźli ją do obozu
Waleria Sydorowa, gdy miała 17 lat, została wywieziona przez Rosjan. Jej rodziców oszukano - stwierdzono, że zostanie przeniesiona w bezpieczne miejsce. Trafiła do "obozu reedukacyjnego" - podobnie jak 400 innych dzieci. "Karmiono" je rosyjską propagandą.
Obóz był jak klatka. Nie wolno nam było wychodzić. Dzieci próbowały uciekać, więc dołożono kamery i strażników - wspomina nastolatka cytowana przez "The Sun".
Dzieci były zmuszane do maszerowania z rosyjską flagą i śpiewania rosyjskich pieśni. Wedle informacji organizacji War Child, aż ponad 40% uprowadzonych ukraińskich dzieci jest poddawanych procesowi "militaryzacji". Niektóre ukraińskie dzieci, które porwali Rosjanie, są uczone obsługi broni.