Wypłynęła "dziwna kałuża". Szokujące kulisy znalezienia zwłok Marka
Marek K. zaginął 19 września. Ciało 34-latka z Katowic znaleziono ukryte w grobie starszej kobiety 100 km od domu. "Fakt" informuje o kulisach odnalezienia zwłok. We Wszystkich Świętych z mogiły miała wypłynąć brunatna substancja.
Marek K. zaginął 19 września tego roku. Mężczyzna wyszedł wieczorem z domu przy ul. Kściuczyka w Katowicach. Potem nie było już z nim kontaktu. Wiadomo, że ktoś miał czekać na 34-latka pod blokiem. Policja rozpoczęła poszukiwania po zgłoszeniu zaginięcia. Nie było wiadomo, co stało się z mężczyzną. Po ponad dwóch miesiącach na jaw wyszły wstrząsające informacje.
Makabryczne odkrycie na cmentarzu
W poniedziałek, 24 listopada śledczy zajmujący się sprawą otrzymali informację od jednej z zatrzymanych osób, że Marek K. nie żyje. Wskazał on miejsce ukrycia zwłok. Znajdowały się w grobie starszej kobiety na cmentarzu parafialnym w Żytnie pod Radomskiem. W piątek, 28 listopada o godz. 6.00 na teren nekropolii przyjechały służby - prokurator, straż pożarna, służby sanitarne i epidemiologiczne. "Fakt" dotarł do osoby, która została powiadomiona o konieczności otwarcia grobu bliskich.
Była 14:30 w Zakopanem. Ludzie aż się zatrzymywali i nagrywali
Byłem zaskoczony, prokuratura była tajemnicza i powściągliwa. Mówiono jedynie o poszukiwaniach zwłok, ale ostatecznie w następnych dniach odwołano je u mnie. Okazało się, że dotyczyły grobu z sąsiedztwa - mówi właściciel grobu.
Jak dodał, we Wszystkich Świętych ze wspomnianego, sąsiedniego grobu miała wypłynąć "dziwna kałuża" koloru brunatnego. Wokół nagrobka były żółte i brązowe ślady.
Na pewno nie pochodzą one z deszczu. Ciało znaleziono zaraz po przesunięciu marmurowej płyty, bo grobowiec jest podwójny. Poniżej spoczywały szczątki starszej kobiety. Tutaj są łącznie cztery kwatery. Dwie po prawej i dwie po lewej. Jedna była pusta - opowiedział rozmówca "Faktu".
Ciało Marka K, znajdujące się w stanie rozkładu, leżało na szczątkach seniorki pochowanej 23 lata temu. Miało być nagie i umieszczone w foliowym worku. "Pływało" w chemikaliach. - Widok był makabryczny - mówi jedna z osób, która brała udział w działaniach. Prawdopodobnie sprawcy chcieli rozpuścić ciało zaginionego 34-latka, aby pozbyć się śladu. W sieci są dostępne środki, które można wykorzystać w tym celu.
Śmierć Marka K. Tropy prowadzą do Dariusza N.
Śledztwo w sprawie śmierci Marka K. prowadzi Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Śledczy potwierdzili przeprowadzenie czynności na cmentarzu, ale o szczegółach się nie wypowiadają. Rodzina 34-latka potwierdza, że mężczyzna nie żyje, ale prokuratura nadal nie ujawnia, czy ciało należało do Marka K. Potrzebne będą wyniki badań DNA, by to potwierdzić.
Wiadomo jednak, że w tej sprawie wystawiono Europejski Nakaz Aresztowania za Dariuszem N. Był on jednym z przywódców pseudokibiców GKS-u Katowice. W 2021 roku skazano go na 25 lat więzienia za głośne zabójstwo młodego piłkarza GieKSy Dominika Koszowskiego, zamordowanego w 2016 roku podczas bójki w centrum Katowic. Wyrok nie jest prawomocny. Po dwóch latach Dariusz N. wyszedł na wolność za poręczeniem. Po zaginięciu Marka K. został zatrzymany w Ostrawie w Czechach. Oczekuje na ekstradycję. Według "Faktu" przywódca kiboli ma rodzinę kilka kilometrów od Żytna. Znajduje się tam dom ojca Dariusza N. Nieopodal ma się znajdować budynek, w którym mieszkała zmarła seniorka - ta sama, w której grobie znaleziono ciało Marka K.