W sumie 13 lutego Noori potrącił 39 osób z grona około 1500 protestujących. Podczas zeznań miał powiedzieć służbom "Allah mi to nakazał".
Tymczasem z Niemiec płyną kolejne tragiczne wieści. 37-latka i jej zaledwie dwuletnia córeczka zmarły - lekarzom nie udało się uratować ich życia. Kobieta zabrała dziecko na demonstrację. W chwili tragedii dziewczynka znajdowała się w wózku.
Jestem głęboko dotknięty w obliczu tej tragicznej śmierci. Modlę się za rodzinę. Morderca może teraz spodziewać się dożywotniego więzienia - powiedział Bildowi minister spraw wewnętrznych Bawarii Joachim Herrmann.
Rodzina reaguje
Służby nie wykluczają, że jego działanie miało podłoże terrorystyczne. Nie zgadzają się z tym bliscy Afgańczyka, którzy w rozmowie z niemieckimi mediami przedstawiają go z jak najlepszej strony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ciotka Nooriego, Lida M., mieszka pod Monachium z mężem i dwójką dzieci. Wciąż nie może uwierzyć, że jej siostrzeniec, mógł celowo wjechać w tłum.
Był aktywny, zdrowy, nigdy nie sprawiał problemów - mówi niemieckim dziennikarzom.
Sprawca wielokrotnie dzwonił do swojej matki i sióstr, które zostały w Kabulu. Matce przelewał pieniądze. Jego ojciec zmarł, gdy miał 11 lat.
Był wysportowany, wcale nie zainteresowany polityką - mówiła w wideo rozmowie z niemieckimi dziennikarzami jego matka.
Także ona nie wierzy, żeby jej syn dopuścił się tak brutalnego czynu.
Do Niemczech przyjechał sam w wieku 15 lat
Noori miał 15 lat, gdy wylądował w Europie. Razem z bliskimi uciekał z Afganistanu przez Iran, ale jego ciotkę i jej rodzinę aresztowano na granicy turecko-irańskiej. Znalazł się w Niemczech jako nieletni bez opieki.
Wystąpił o azyl w Niemczech, a wkrótce okazało się, że wcześniej starał się o azyl we Włoszech. Niemieccy urzędnicy nie przystali na jego prośbę. Deportację Farhda wstrzymywano dwukrotnie. Najpierw z powodu pandemii COVID-19, a następnie z powodu przejęcia w Afganistanie władzy przez talibów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.