Tuningowali samochód Sebastiana M. Chciał mieć zawrotne osiągi
Paweł W. i Mirosław W. tuningowali samochód Sebastiana M. Oskarżony o spowodowanie śmiertelnego wypadku na A1 mężczyzna chciał znacznie poprawić osiągi swojego auta. Właściciele firmy tunerskiej ujawnili podczas procesu, że dwukrotnie poprawili parametry BMW Sebastiana M., podnosząc moc auta o 100 KM. Stuningowany samochód przyspieszał w tempie 3,5-3,6 s do "setki".
Sebastian M. znów stanął przed sądem. Mężczyzna oskarżony jest o spowodowanie śmiertelnego wypadku na autostradzie A1. W zdarzeniu, do którego doszło we wrześniu 2023 roku, zginęła trzyosobowa rodzina.
25 listopada Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim przesłuchał Pawła W. i Mirosława W. Mężczyźni są właścicielami firmy, która modyfikuje auta. Zmieniali parametry BMW, którym jeździł Sebastian M.
Rozprawa Sebastiana M. Tak zachowywał się w czasie przesłuchania jego kolegów
Nie byłem świadkiem wypadku. W 2020 roku Sebastian M. był naszym klientem. Ja i Mirosław W. mamy firmę, która zajmuje się modyfikacjami, serwisem i naprawami samochodów osobowych. M. wzmacniał samochód. Zmienialiśmy parametry silnika poprzez modyfikację jego komputera - przyznał Paweł W. Z kolei Mirosław W. zeznał, że "mężczyźni nie znali pochodzenia auta, ani jego historii".
W toku zeznań okazało się, że M. bardzo chciał poprawić możliwości swojego auta. - Chciał jeździć szybciej - zeznał jeden ze świadków. W 2020 roku pierwszy raz poprawił osiągi swojego BMW. Po zmianach jego samochód miał 630 KM i przyspieszał z szybkością 3,5-3,6 sekundy do "setki".
Ten konkretny model auta należący do Sebastiana M. ma seryjną moc 530 KM. Po modyfikacji miał ok. 630 KM. To wartość w przybliżeniu. Jego przyspieszenie to ok 4 sekundy do 100 km/h a po optymalizacji ok. 3,5-3,6 sekundy do "setki" - przyznał zeznający w sądzie świadek.
W 2022 roku M. ponownie przyjechał do świadków, aby znów poddać auto tuningowi. Świadek Paweł W. zeznał, że wynikało to z wcześniejszej aktualizacji oprogramowania w serwisie BMW. Przyznał, że w aucie M. musiało dojść do awarii lub uszkodzenia mechanicznego pojazdu. - Inaczej nie doszłoby do takiej aktualizacji - dodał świadek.
Mirosław W. ujawnił natomiast, że BMW Sebastiana M. zostało uszkodzone w kolizji - Obywatel Ukrainy uderzył w auto, uszkodził m.in. tylny reflektor i koło. Szkoda została naprawiona z OC sprawcy - powiedział Mirosław W.
Jaki był zakres zmian w BMW? Paweł W. przyznał, że to tzw. chiptuning, czyli modyfikacja parametrów silnika pojazdu.
To samochód z 2019 albo 2020 roku. Modyfikacja polega na zmianie dawek paliwa i powietrza. Dzięki temu mamy więcej mocy. Auto lepiej przyspiesza i efektywniej wykorzystuje możliwości silnika - wyjaśnił Paweł W.
Według Pawła W. oskarżony Sebastian M. chciał kupić tańsze auto i przy pomocy optymalizacji uzyskać lepsze osiągi. - To niejedyny powód - przyznał świadek.
Często właściciele takich auto mają za mało mocy. Uważają, że ich pojazd seryjnie jest zbyt słaby. Nie ma przepisów, które ograniczają takie procesy. To powszechne na całym świecie - stwierdził W.
Świadkowie nie potrafili jednak odpowiedzieć na pytanie, czy wprowadzane modyfikacje miały wpływ na homologację pojazdu Sebastiana M. Wiadomo, że tunerzy nie zlecali prawnikom analizy pod tym kątem.
Nie znaleźliśmy takiej informacji. Szukaliśmy tej informacji m.in. w wyszukiwarce Google. W regulaminie firmy mamy natomiast zapisane, że klient we własnym zakresie powinien zrobić przegląd techniczny pod kątem zmian - powiedział Paweł W.
Na pytanie mec. Katarzyny Hebdy (pełnomocniczki Sebastiana M.), czy auto oskarżonego mogło jechać 250 km/h, świadek przekazał, że "nie można tego stwierdzić na pewno". Wcześniej Paweł W. powiedział, że w aucie Sebastiana M. fabryczny ogranicznik został zdjęty, ale nie wprowadzono modyfikacji skrzyni biegów, która mogła wpłynąć na osiągi.
Z zeznań świadków wynika, że "samochód Sebastiana M. pokazywał błędną, zbyt wysoką prędkość" po modyfikacji pojazdu. Zostało to jednak naprawione przed wypadkiem.
Według wstępnej opinii biegłych, w trakcie zderzenia z kią auto prowadzone przez Sebastiana M. mogło jechać z prędkością powyżej 250 km/h (zbliżoną do 300 km/h). Za spowodowanie śmiertelnego wypadku na A1, Sebastianowi M. grozi kara ośmiu lat pozbawienia wolności.
Wypadek na A1: jakie są dowody w sprawie?
Głośny wypadek na A1 miał miejsce 16 września 2023 r. w pobliżu wsi Sierosław, niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego. Zginęła w nim w płonącej kii trzyosobowa rodzina: rodzice z chłopcem. Prokuratura Okręgowa w Katowicach, opierając się na dowodach i opiniach biegłych, ustaliła, że Sebastian M. kierując BMW, jechał z prędkością ok. 315-320 km/h, co doprowadziło do zderzenia z prawidłowo jadącą kią. BMW, którym kierował Sebastian M., zderzyło się z kią, która następnie uderzyła w bariery energochłonne i stanęła w płomieniach.
Zgodnie z informacjami z aktu oskarżenia, Sebastian M. po wypadku nie udzielił pomocy ofiarom ani nie powiadomił służb ratunkowych. Jego jedynym udokumentowanym działaniem było wykonanie telefonu do ojca. Śledczy, powołując się na zeznania świadka, twierdzą, że jego zachowanie było obojętne, tak jakby "wjechał w kosz na śmieci". Ponadto, miał oburzać się, gdy policjanci zatrzymali mu prawo jazdy, a kilka godzin po zdarzeniu zdalnie przywrócił ustawienia fabryczne swojego telefonu, co uniemożliwiło śledczym zabezpieczenie danych.
Po wypadku, Sebastian M. nie został zatrzymany na miejscu. Uciekł przez Niemcy i Turcję do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Tam został zatrzymany i w maju bieżącego roku wydany Polsce.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl