Proces Łukasza Żaka. Świadek ujawnia kulisy tragedii
Trwa proces Łukasza Żaka, oskarżonego o spowodowanie wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Podczas ostatniej rozprawy, relacjonowanej przez "Fakt", świadek zdarzenia ujawnił, że zamiast udzielić pomocy poszkodowanym, oskarżony uciekł z miejsca wypadku, wspierany przez swoich znajomych.
Najważniejsze informacje
- Łukasz Żak spowodował wypadek, jadąc 226 km/h.
- Świadek słyszał, jak koledzy Żaka krzyczeli, by uciekał.
- Żak zgłosił się na policję w Niemczech i został wydany Polsce.
Tragiczny wypadek na Trasie Łazienkowskiej
We wtorek, 9 września, Łukasz Żak ponownie stanął przed sądem. Mężczyzna jest oskarżony o spowodowanie tragicznego w skutkach wypadku, do którego doszło 15 września 2024 roku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Prowadząc volkswagena arteona, uderzył w forda, którym podróżowała czteroosobowa rodzina. W wyniku zderzenia zginął 37-letni Rafał P., natomiast jego żona i dzieci odnieśli poważne obrażenia.
Na sali rozpraw był redaktor "Faktu". Jak informuje dziennik, świadek jadący tuż za pojazdem sprawcy zeznał, że bezpośrednio po wypadku Żak nie próbował udzielić pomocy poszkodowanym, lecz uciekł z miejsca zdarzenia. Co więcej, miał działać pod wpływem sugestii swoich znajomych - jeden z nich podał mu telefon, a inni nawoływali do ucieczki, skupiając się na tym, jak umożliwić mu zniknięcie, zamiast ratować ofiary.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Walczyli z ogniem do rana. Strażacy pokazali nagranie z Kędzierzyna-Koźla
Proces Łukasza Żaka
Po zdarzeniu Żak uciekł za granicę, gdzie przez pewien czas ukrywał się w Niemczech. Ostatecznie sam zgłosił się na policję w Lubece, jednak został zatrzymany i wydany Polsce na mocy Europejskiego Nakazu Aresztowania. Obecnie proces toczy się w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Śródmieścia.
Prokuratura podkreśla, że oskarżony działał w warunkach recydywy - miał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Biegli ustalili także, że w chwili wypadku znajdował się pod wpływem alkoholu, a swoją niebezpieczną jazdę nagrywał telefonem.
Jak relacjonuje "Fakt", mimo dramatycznych skutków wypadku, 28-letni Żak podczas kolejnych rozpraw zachowuje się w sposób nonszalancki. Oskarżonemu grozi kara do 30 lat pozbawienia wolności.
Źródło: fakt.pl