Prokuratura chciała dożywocia. Sąd zdecydował ws. Olgierda M.
Sąd Apelacyjny w Poznaniu utrzymał wyrok 3,5 roku więzienia dla Olgierda M. za pobicie, które doprowadziło do śmierci Dominika Sikory. Prokuratura domagała się surowszej kary, nawet dożywocia.
Sąd Apelacyjny w Poznaniu uznał, że wyrok wydany przez sąd pierwszej instancji w sprawie Olgierda M. był właściwy.
W styczniu 2020 roku 29-letni wówczas Dominik Sikora, zawodnik poznańskiego klubu zapaśniczego bawił się w jednym z klubów na poznańskim Starym Rynku. Przed lokalem został uderzony w twarz. Upadł na bruk, a kilka dni później, w wyniku ciężkich obrażeń, zmarł w szpitalu.
Puszyste bułeczki serowo-jabłkowe. Sprawdzony przepis na drożdżowe wypieki
Już kila godzin po wydarzeniu policjanci, którzy zajęli się sprawą zidentyfikowali sprawcę. Rozpoczęli poszukiwania, ale podejrzany zniknął. Wystąpili do sądu o wydanie listu gończego i Europejskiego Nakazu Aresztowania. Ze wstępnych ustaleń wynikało, że Olgierd M. mógł uciec do Szwajcarii. Mógł też ukrywać się w innych krajach poza Unią Europejską.
Olgierd M. po zdarzeniu wyjechał do Hiszpanii, gdzie został zatrzymany i przekazany polskim służbom. Trafił do aresztu.
Jak podaje "Fakt", w grudniu 2024 r. Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał Olgierda M. winnym nieumyślnego spowodowania śmierci i skazał go na trzy i pół roku więzienia. Prokuratura domagała się surowszej kary, nawet dożywocia, a sąd zasądził także po 30 tys. zł zadośćuczynienia dla dwóch oskarżycieli posiłkowych. Obie strony złożyły apelacje - prokurator żądał pięciu lat więzienia, obrońca - dziesięciu miesięcy i niższego zadośćuczynienia.
Sędzia Piotr Gerke, uzasadniając wyrok, podkreślił, że w żaden sposób nie można domniemywać zamiaru spowodowania ciężkich obrażeń u pokrzywdzonego tylko z tego, że oskarżony był bokserem czy zawodnikiem mieszanych sztuk walki.
Nie można bowiem a priori traktować osób uprawiających sporty walki czy w ogóle sporty siłowe jako osoby zaburzone, które realia ringu przenoszą na ulicę, traktując wszystkich jak potencjalnych przeciwników - powiedział sędzia.
Sąd uznał, że cios zadany przez Olgierda M. nie był silny, a ciężkie obrażenia były skutkiem upadku, nie samego uderzenia.
Jeśli więc oskarżony dokonał kalkulacji z kim ma do czynienia, to gdyby chciał kogoś takiego skutecznie znokautować, z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością użyłby znacznie większej siły - stwierdził sędzia.
Sąd o zachowaniu Olgierda M.
Sąd podkreślił, że zachowanie Olgierda M. nie było usprawiedliwione. Zwrócił uwagę, że oskarżony powinien był przewidzieć skutki swojego działania. Uderzenie w głowę nietrzeźwej i zaskoczonej osoby może prowadzić do upadku i poważnych konsekwencji zdrowotnych.
Sąd apelacyjny nie znalazł podstaw do zmiany wysokości kary ani zadośćuczynienia. Wskazał, że kara nie jest rażąco niewspółmierna, a przy jej wymiarze decydujące są okoliczności sprawy. Do okoliczności obciążających zaliczono wcześniejszą karalność Olgierda M. oraz jego ucieczkę z kraju, która opóźniła postępowanie.
Obrońca Olgierda M., mecenas Artur Tarnawski, argumentował w sądzie apelacyjnym, że kara była rażąco surowa i niesprawiedliwa. Wskazał na siedem okoliczności łagodzących i dwie obciążające. Zaznaczył też, że do zdarzenia by nie doszło, gdyby nie zachowanie Sikory, który - co miało wynikać z materiału dowodowego - dążył do konfrontacji.