Rosjanie zażądali alkoholu. Potem dokonali masakry
Dwóch rosyjskich żołnierzy zastrzeliło siedmioro ukrywających się cywilów w Pokrowsku. Potworny akt przemocy był wynikiem braku alkoholu. Zbrodnia miała miejsce w nocy z 20 na 21 grudnia. Przeżyła tylko jedna osoba, dzięki której udało się zatrzymać zbrodniarzy.
Dwóch żołnierzy rosyjskiej 30. Zmotoryzowanej Brygady dokonało brutalnego aktu przemocy wobec cywilów ukrywających się w piwnicy - informuje ukraińska "Pravda". Do masakry doszło w nocy z 20 na 21 grudnia w Pokrowsku.
Mówi o lekach na otyłość. Oto, co zadziała według niej lepiej
Żołnierze, Rinat Galimzianow i Aleksiej Agafonow, zaatakowali siedzącą w piwnicy grupę. Zainicjowali rozmowę z Ołeksandrem Zawadzkim i jego synem Jarosławem. Rosjanie zażądali alkoholu, ale rodzina jasno stwierdziła, że nie dysponują żadnym trunkiem. Obaj natychmiast otworzyli ogień zabijając Ołeksandra i Jarosława.
Po pierwszych strzałach agresorzy weszli do piwnicy, gdzie znajdowali się pozostali mieszkańcy, i kontynuowali egzekucję. Nie oszczędzili nawet dzieci. Jedyną osobą, która przeżyła masakrę, był Piotr Mieroncew. Udało się mu przetrwać, udając martwego, mimo odniesionych ran - dodaje "Pravda".
Aby ukryć ślady popełnionego przestępstwa, żołnierze podpalili nieruchomość i fałszywie poinformowali swojego dowódcę o zneutralizowaniu „ukraińskiej grupy dywersyjno-wywiadowczej”. Raport ten złożyli osobie o pseudonimie "Voodoo”.
Zbrodniarze zostali zatrzymani 23 grudnia dzięki zeznaniom Mieroncewa, który po opuszczeniu miasta ujawnił, co wydarzyło się w piwnicy tej tragicznej nocy. Rosjanie zostali przewiezieni do jednostki w Selidowie.