Witold Hejmanowski z Prokuratury Rejonowej w Zduńskiej Woli przekazał w rozmowie z "Uwagą!", że ustalono, iż "zgon dziecka miał związek ze stosowaniem wobec niego przemocy".
Z oględzin ciała wynikają obrażenia o różnym charakterze i różnych datach powstania. Decydujące będzie ustalenie, które z tych obrażeń miało wpływ na zgon dziecka. Tragedia jest niebywała, myślę, że każdy rozsądny człowiek jest poruszony tym, co się wydarzyło - powiedział.
7 maja matka 6-letniego Maksa, którego wychowywała ze swoim partnerem, zadzwoniła na pogotowie, informując, że jej syn nie oddycha. Chłopca nie udało się uratować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wstępne ustalenia policji wskazują na to, że w nocy 6-latek został pobity. Konkubent i matka zostali zatrzymani przez policję
Podejrzany usłyszał zarzut zbrodni zabójstwa 6-letniego Maksymiliana. Z uwagi na to, że podejrzany wcześniej odbywał kary pozbawienia wolności, był karany za przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu, zbrodnia ta jest popełniona w warunkach powrotu do przestępstwa, tak zwanej multirecydywy - zaznaczyła Jolanta Szkilnik z Prokuratury Okręgowej w Sieradzu, cytowana przez "Uwagę!".
Wiadomo również, że podejrzany Daniel S. nie przyznał się do stawianego zarzutu.
Matka 6-latka, Paulina M., usłyszała zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem przez niereagowanie na przemoc ze strony konkubenta oraz nieudzielenie synowi pomocy. Kobieta złożyła wyjaśnienia i przyznała się do winy.
Relacje sąsiadów
Do mieszkania, w którym rozegrała się tragedia, Paulina M. i Daniel S. wprowadzili się zaledwie kilka tygodni temu. Wcześniej mieszkali gdzieś indziej. Tamtejsi sąsiedzi bali się 28-latka.
Jej partner robił dużo problemów. Zastraszał mnie. Mówił, że jego znajomi mnie pobiją. Strzelał z wiatrówki na podwórku. Sąsiadowi odłączył prąd, odciął kable przy liczniku, a nam wyłączał korki. Robił to prowokując, żeby był kontakt między nim, a nami - powiedział "Uwadze!" pan Przemysław.
Sąsiedzi próbowali interweniować. Mówili Paulinie M., że "to nie jest najlepszy partner dla niej". Ona jednak nie chciała tego przyjąć do wiadomości.
W pewnym momencie swoje okna zasłonili firankami i kocami, jakimiś ciężkimi zasłonami. Do tego postawili meble tak, by zasłonić widoczność całego mieszkania. To było dziwne, ale oni pokłócili się tutaj ze wszystkimi - zaznaczyła pani Marta, sąsiadka zatrzymanych.
Sąsiedzi wzywali policję. Twierdzą również, że pod adresem Pauliny M. i Daniela S. pojawiali się pracownicy socjalni MOPS-u, jednak pomoc społeczna tego nie potwierdza.
Relacje sąsiadów są wstrząsające. Pan Maksymilian dopiero po śmierci chłopca zdał sobie sprawę z tego, że... nigdy nie widział go w krótkim rękawku.
Przede wszystkim oni nie zajmowali się tym dzieckiem. Z tego co zauważyłem będąc w ich mieszkaniu, to dziecko miało tylko im nie przeszkadzać - stwierdził w rozmowie z "Uwagą!" mężczyzna, który dwukrotnie opiekował się chłopcem.
Czytaj także: Tragedia na UW. Bohaterskie zachowanie strażnika
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.