43-letni Andrzej K. został zatrzymany dzień po tragicznym wypadku, w którym zginął 14-letni Maksym. Do zdarzenia doszło 3 stycznia na warszawskiej Woli, gdy chłopiec wracał z zakupów. Kierowca busa potrącił 14-letniego chłopca, nie udzielił mu pomocy i uciekł z miejsca zdarzenia. Nastolatka nie udało się uratować.
Podczas przesłuchania Andrzej K. twierdził, że nie wiedział o potrąceniu. Jednak jego przeszłość kryminalna jest bogata. Mężczyzna był wcześniej karany za posiadanie środków odurzających i pomoc w nielegalnym przekraczaniu granicy. Miał też zatrzymane prawo jazdy i sądowy zakaz prowadzenia pojazdów od kwietnia 2023 roku.
Reporterzy "Uwagi" TVN dotarli do osób, które znały Andrzeja K. Twierdzą, że 43-latek często jeździł autem pod wpływem alkoholu. Mężczyzna przewoził imigrantów, zarabiając 2 tys. euro od osoby. Przemycał ich w dni meczów Jagiellonii Białystok, maskując jako kibiców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Ostatni jego wybryk był taki, że został złapany za przewożenie imigrantów spod granicy. Opowiadał, że wchodził do lasu i wybierał, kogo weźmie. 2 tys. euro od głowy. Często przewozili ich w dni meczów Jagiellonii Białystok. Byli malowani i ubierali w stroje kibiców, by nie można ich było rozpoznać - opowiada jeden z rozmówców w programie "Uwaga" TVN.
Andrzej K. miał kuratora, a ostatnio szukała go policja za pobicie ojca. Pracując w firmach kurierskich, okradał paczki, a później handlował ich zawartością.
Czyścił paczki na grubo. Często przyjeżdżał z gadżetami, ale każdy wiedział, że od niego się nie bierze. Ciężko było znaleźć w nim jakiekolwiek odruchy człowieczeństwa - podsumowuje rozmówca "Uwagi" TVN.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.