Sternik jachtu się przyznał. Cztery osoby zginęły. Ruszył proces
19 września w Sądzie Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się proces Marka O., sternika jachtu Galar Gdański I, oskarżonego o nieumyślne sprowadzenie katastrofy w ruchu wodnym. Do wypadku doszło w 2022 r. na Kanale Kaszubskim, w wyniku czego zginęły cztery osoby. Mężczyźnie grozi 8 lat więzienia.
Najważniejsze informacje
- Proces dotyczy katastrofy jachtu Galar Gdański I z 2022 r.
- Oskarżony Marek O. przyznał się do nieumyślnego spowodowania wypadku.
- W wyniku zdarzenia zginęły cztery osoby, w tym kobieta w ciąży.
Na sali rozpraw obecni byli: oskarżony, jego obrońca oraz prokurator i pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych - członkowie rodzin ofiar i poszkodowanych. Pełnomocnik oskarżonego, adw. Krzysztof Kapuściński, złożył wniosek o mediację - podaje Polska Agencja Prasowa. Jak powiedział: "Skutki są tragiczne dla każdego. (...) Być może istniałaby szansa do porozumienia".
Sąd oddalił jednak wniosek, podobnie jak wniosek o wydanie wyroku skazującego bez przeprowadzenia postępowania dowodowego. Obrona wnosiła m.in. o karę pozbawienia wolności w zawieszeniu i grzywnę. Obecnie oskarżonemu grozi 8 lat więzienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wielka tragedia w Lizbonie. "Doszło do zaniedbań"
Zarzuty prokuratury
Prokuratura zarzuca oskarżonemu nieumyślne sprowadzenie katastrofy, w wyniku której zginęły cztery osoby: 50-letnia kobieta, 59-letni mężczyzna, 27-letnia kobieta w zaawansowanej ciąży, a dwie osoby odniosły rany.
Przyczyną tego zdarzenia było naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu wodnym oraz dobrej praktyki morskiej wynikającej z Konwencji w sprawie międzynarodowych przepisów o zapobieganiu zdarzeniom na morzu przez pełniącego na jachcie funkcję I sternika, wówczas 19-letniego mężczyznę – podała prokuratura.
Śledczy ustalili, że Marek O. zaniedbał środki ostrożności, nie ustąpił pierwszeństwa zespołowi holowników i wpłynął w strugę śrubową holownika, co doprowadziło do przewrócenia jachtu.
Zeznania oskarżonego
Marek O., który miał 19 lat w momencie wypadku, przyznał się do zarzucanego czynu i złożył wyjaśnienia. Opisał przebieg zdarzenia.
Zauważyliśmy, że strumienie zmniejszyły się i holowniki zaczęły zmieniać swoje położenie. [...] Kiedy z naszego punktu widzenia strumienie znacznie się zmniejszyły, zdecydowałem o przepłynięciu. Szymon, drugi sternik, nie negował moich decyzji.
Dodał, że jednostka uderzyła o nabrzeże i wywróciła się do góry dnem. Po wypadku pomagał poszkodowanym wydostać się na brzeg.
Z zeznań oskarżonego wynika, że nie posiadał patentu sternika motorowodnego wymagającego do prowadzenia jednostki w takich warunkach. Nie znał stanu technicznego jachtu ani silnika. Adw. Kapuściński podkreślił, że jego patent pozwalał jedynie na pływanie po akwenach treningowych o falowaniu do 30 cm i wietrze do 4 stopni w skali Beauforta.
Reakcje rodzin ofiar
Oskarżyciel posiłkowy Waldemar Kwiliński, którego córka i nienarodzona wnuczka zginęły w wypadku, powiedział: "Oczekuję sprawiedliwego wyroku".
Jego pełnomocnik dodał, że wyrok powinien uwzględniać "stopień winy i stopień społecznej szkodliwości czynu z uwzględnieniem nieodwracalności krzywdy, jaką oskarżony wyrządził rodzinie".
Co wydarzyło się w 2022 r.?
Do katastrofy jachtu Galar Gdański I doszło 8 października 2022 r. na Kanale Kaszubskim. Jacht przewrócił się podczas rejsu turystycznego wokół wyspy Ostrów, na pokładzie było 14 osób. Akcję ratunkową podjęły inne jednostki znajdujące się w pobliżu.
Eksperci PKBWM wskazali, że przyczyną wypadku było wpłynięcie z dużą prędkością w strumień zaśrubowy holownika "Atlas", niewystarczająca wolna burta jachtu i brak doświadczenia załogi.
Galary to drewniane, płaskodenne łodzie flisackie, które od 300 lat pływają po Motławie. Obecnie turystyczne galary gdańskie mają około 9 m długości i 3 m szerokości, mieszczą 12 pasażerów i 2 osoby załogi. Rejsy prowadzi Fundacja Galar Gdański, oferując wycieczki po Gdańsku i akwenach stoczniowych.
Źródło: PAP