W czwartek, 27 marca na wrocławskim Przedmieściu Oławskim doszło do brutalnej napaści seksualnej. 30-latek miał wciągnąć 14-latkę do jednej z bram, odurzyć narkotykami i wykorzystać. Podejrzewany o napaść został zatrzymany w piątek. Jego przeszłość wykazała, że był karany na podobne przestępstwa. Grzegorz P. nie przyznał się do winy, złożył wyjaśnienia. Grozi mu nawet 15 lat więzienia.
Czytaj więcej: Zaatakowali nożami w Warszawie. Są zarzuty dla napastników
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" odwiedzili ulicę, na której doszło do przestępstwa. - To w tej bramie się stało. Ludzie bezsensownie pytają, dlaczego nic nie słyszeliśmy? Wiadomo przecież, że gwałciciel zatykał usta - mówiła jedna z kobiet mieszkająca przy ul. Więckowskiego.
Rozmówczyni portalu dodaje, że mężczyzna mógł ukrywać się w bramie, a gdy dziewczynka nadeszła, wciągnąć ją do środka. Inni ludzie twierdzą, że nastolatka mogła zostać zaatakowana od strony podwórka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak wracam tu wieczorem, to zawsze się boję, że ktoś stoi za winklem. Tu wiecznie rozwalona jest brama od podwórka, każdy może wejść - mówi "Wyborczej" inna mieszkanka Wrocławia.
Dozorczyni w rozmowie z portalem zwraca uwagę na fatalny stan kamienic. We wnętrzu tynki są obite, farba jest złuszczona, a ściany są pokryte licznymi graffiti. - Tutaj jest patologia. Nie wie pan, kiedy nożem dostanie. My chodzimy z gazami - powiedziała "Wyborczej".
Czytaj więcej: Szokujący wygląd astronautki NASA. Lekarz zabrał głos
O szoku po ataku mówiła też lekarka z pobliskiej przychodni. Podkreśla, że niebezpiecznie tu było w latach 90. Boi się o swojego syna, którego teraz odprowadza na treningi. - Nadal jestem zszokowana. Jak o tym mówię, to mnie aż ciarki przechodzą - mówi kobieta.
Rozmówcy portalu podkreślają, że dotychczas na ich ulicy dochodziło np. do bójek, pijackich awantur, ale nigdy do gwałtu. Po zatrzymaniu przestępcy niepewność nieco zmalała, jednak wciąż panuje strach. Nastolatki teraz rezygnują z okolicznościowych imprez organizowanych przez przyjaciół, dlatego rozważają zakup gazu.
Czytaj więcej: "Jesteśmy głęboko zaniepokojeni". Ważny apel ws. wilków
Miałabym wracać samotnie w nocy, po ciemku. Stwierdziłam, że nie będę ryzykować. Czuję przeraźliwy strach i niepokój związany z tamtą sytuacją - mówi 17-letnia Weronika "Gazecie Wyborczej".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.