15 czerwca br. mąż 39-letniej Natalii zgłosił zaginięcie żony na komisariacie policji w Swarzędzu. Trzy dni później policjant przeglądający materiały z kamer zauważył charakterystyczną toyotę 39-latki. Na jednym z nagrań zarejestrowano, że samochód się zatrzymał, a następnie wysiadł z niego mężczyzna, który otworzył bagażnik. Tym mężczyzną był Adam R.
Tak policjanci zorientowali się, że mąż Natalii nie mówi nie mówi im prawdy na temat wydarzeń z feralnej nocy (początkowo twierdził, że nie opuszczał wtedy domu). Wkrótce 60-latek przyznał się do zabicia żony. Mimo to kontynuowano zbieranie dowodów.
Czytaj także: Zaginięcie Beaty Klimek. Poruszający gest Polaków
Po pięciu dniach od zaginięcia kobiety jej zwłoki znaleziono w zaroślach niedaleko zapory przy jeziorze Kowalskim. Teraz "Gazeta Wyborcza" informuje, że w podpoznańskim lesie odkryto nie tylko ciało zaginionej, ale i nowy dowód obciążający Adama R. - urwany element nadkola samochodu. Policjanci znaleźli go na polnej drodze, niedaleko miejsca ukrycia zwłok - dowiedziała się "Wyborcza".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Znaleziony element został już zbadany przez biegłego z mechanoskopii. Okazało się, że to część terenowej toyoty, którą zarejestrowały kamery monitoringu. Prokuratura potwierdziła tym samym, że to samochód 39-letniej Natalii był w lesie, w pobliżu miejsca ukrycia zwłok.
Adam wywiózł zwłoki w nocy, las nie był oświetlony. Prawdopodobnie nie zorientował się, że na polnej drodze stracił część nadkola - informuje "Wyborcza".
Czytaj także: Poruszający widok w kościele. Pogrzeb 39-letniej Natalii
Śmierć Natalii z Gortatowa. Adam R. był poczytalny
Zdaniem biegłych psychiatrów, podejrzany w chwili popełnienia zabójstwa był poczytalny. "Miał świadomość znaczenia swoich czynów, mógł nimi kierować" - mówi "Wyborczej" prokurator Łukasz Wawrzyniak.
Adam R. powiedział, że feralnej nocy Natalia późno wróciła do domu (rozstali się, ale nadal ze sobą mieszkali. Kobieta na kilka tygodni przed zaginięciem zaczęła się spotykać z nowym partnerem). Doszło do kłótni, podczas której mężczyzna uderzył 39-latkę w twarz, a następnie ją udusił. Jak twierdził, "coś w nim pękło" i działał pod wpływem impulsu. Potem 60-latek włożył ciało kobiety do bagażnika i porzucił je w lesie.
Natalia bała się męża, a o swoich obawach opowiedziała nowemu partnerowi. Policjanci ustalili, że kobieta zostawiła w biurze testament, do którego dołączyła list. Napisała w nim, że gdyby coś jej się stało, należy podejrzewać jej męża.
Adamowi R. grozi dożywocie. Mężczyzna poprosił sąd o jak najwyższy wymiar kary dla samego siebie. Argumentował m.in., że syn nigdy mu nie wybaczy, że zabił jego matkę. Według "Weborczej", już w najbliższych tygodniach prokuratura powinna skierować do poznańskiego sądu akt oskarżenia w tej sprawie.