Do tragedii doszło w niedzielę, 10 listopada, ale policja otrzymała zgłoszenie w tej sprawie następnego dnia. Gdy funkcjonariusze zjawili się w jednym z mieszkań na al. Piłsudskiego w podwarszawskich Markach, odkryli zwłoki 66-letniej kobiety z wyraźnymi śladami działania osób trzecich.
Na miejscu zdarzenia przez kilka godzin pracowali policjanci pod nadzorem prokuratora. Zabezpieczono ślady i przedmioty, które mogły zostać wykorzystane podczas zbrodni.
– W trakcie podjętych na miejscu czynności zabezpieczono szereg przedmiotów z widoczną substancją koloru brunatnego – poinformował prokurator Norbert Woliński, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, którego cytuje Miejski Reporter.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak się okazało, funkcjonariuszy wezwała 73-letnia znajoma ofiary, która potem została zatrzymana. Z relacji "Super Expressu" wynika, że kobieta miała przyznać się do zadania śmiertelnych ciosów 66-latce.
Tragedia w Markach pod Warszawą
Prok. Woliński przekazał, że przeprowadzona zostanie sekcja zwłok 66-latki, natomiast dalsze decyzje w tej sprawie zapadną po zapoznaniu się z wynikami tejże sekcji. Na razie trwają czynności procesowe z udziałem zatrzymanej 73-latki.
Według Miejskiego Reportera, sąsiedzi kobiety są wstrząśnięci tą tragedią. – To musiało być brutalne zabójstwo, ponieważ policjanci pracowali w tym lokalu przez kilka godzin – powiedziała jedna z mieszkanek budynku.