Beata Klimek zaginęła ponad pięć miesięcy temu, a jej los pozostaje nieznany. Kobieta, matka trójki dzieci, ostatni raz była widziana 7 października 2024 r., gdy odprowadzała dzieci na przystanek autobusowy.
Przeczytaj też: Ciężarna 19-latka zginęła w wypadku. Kierowcy byli pijani
Miała udać się do pracy w banku, ale nigdy tam nie dotarła. Rodzina i przyjaciele nie wierzą, że mogła dobrowolnie opuścić dom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Hipotezy kryminologa
Dr Paweł Moczydłowski, znany kryminolog, w rozmowie z "Wiadomości Onet" podzielił się swoimi przypuszczeniami na temat zaginięcia Beaty Klimek.
Zawodowa intuicja podpowiada mi — proszę pamiętać, że to tylko hipoteza — że stało się coś złego. Wydaje mi się, że ta kobieta nie żyje. Nie chcę rzucać żadnych podejrzeń, ale pamiętajmy, że 70 proc. morderstw na świecie jest ściśle związana z sytuacją rodzinną i relacjami między mężem a żoną - mówi dr Moczydłowski.
Ekspert podkreśla, że Beata Klimek nie wygląda na osobę, która mogłaby porzucić swoje dzieci.
Nie wydaje mi się, aby ucieczka wchodziła tu w grę. Mówiąc szczerze, nie widzę potencjału ekonomicznego u tej kobiety, która pracowała jako sprzątaczka i miała trójkę dzieci. Chodzi mi o zdolność do porzucenia swojego dotychczasowego życia - tłumaczy.
Poszukiwania i spekulacje
W sprawie zaginięcia pojawiły się również kontrowersyjne inicjatywy. Mężczyzna z Olsztyna, podający się za jasnowidza, zorganizował poszukiwania Beaty Klimek, twierdząc, że kobieta została pochowana w lesie niedaleko jej domu.
Leży w lesie, w kierunku na zachód od domu, jest to polanka w sąsiedztwie lasu i nawet widzę, że niedaleko biegną tory kolejowe, tak jakby lecą na północny zachód, zakopano ją w odległości 15 minut od miejsca zamieszkania - twierdzi jasnowidz w rozmowie z "Faktem".
Jednak jego akcja zakończyła się fiaskiem, gdyż nikt oprócz niego nie stawił się na miejscu. Dr Moczydłowski krytykuje takie działania, uznając je za próbę medialnego zaistnienia.
Myślę, że jest to żerowanie na nieszczęściu tej rodziny. Ktoś może uznać się za fachmana, ponieważ po zaledwie paru informacjach o znajdujących się wokół lasach, łąkach i bagnistym terenie można spekulować i uznać się za jakiegoś jasnowidza - zapewnia dr Moczydłowski.
Czekając na błąd
Pomimo braku dowodów, które mogłyby wskazać na sprawcę, dr Moczydłowski jest przekonany, że rozwiązanie tej zagadki to tylko kwestia czasu.
Myślę, że czekają na błąd sprawcy. Pozwalają mu spokojnie żyć, poczuć się pewnie i czekają, aż popełni jakiś błąd. Nie ma zbrodni doskonałej - podkreśla kryminolog.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.