Jak ustaliła prokuratura, Jose P. jest podejrzany o zamordowanie żony - 40-letniej Polki i jej dzieci - rocznej córeczki Noemi i 13-letniego Alexa. Do zbrodni miało dojść w piątek (15 listopada) wieczorem w mieszkaniu znajdującym się w dzielnicy Brukseli, Ixelles. Ciała ofiar odnaleziono nazajutrz rano. Według informacji śledczych dwie pierwsze ofiary miały zostać zastrzelone, a chłopiec mógł zostać otruty.
Kobieta oraz najmłodsze dziecko mieli rany postrzałowe. Przyczyna śmierci trzeciej ofiary jest przedmiotem śledztwa - przekazała nam Yasmina Vanoverschelde, rzecznik prasowa Prokuratury w Brukseli.
Prokuratura powołała eksperta od balistyki i biegłego lekarza. Sędzia śledczy został wyznaczony do prowadzenia sprawy o morderstwo. Podejrzanemu postawiono zarzut zabójstwa. Został aresztowany.
Dokładne okoliczności zdarzenia nie są jasne. Śledztwo jest w toku i w jego interesie oraz z szacunku dla rodziny w tym momencie nie można ujawniać żadnych dalszych szczegółów - dodała w odpowiedzi na nasze pytania Yasmina Vanoverschelde.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zabójstwo Polski i jej dzieci w Belgii.
Krótko po tym, jak pojawiła się tragiczna informacja o zabójstwie, sprawa zaczęła rozgrzewać naszych rodaków mieszkających w Belgii. Tym bardziej, że wedle początkowych informacji sprawca miał być także Polakiem.
Wśród Polaków zrobiło się wielkie zamieszanie, kiedy pojawiały się informacje, że to nasz rodak jest sprawcą zabójstwa. Pojawiły się hasła, że nas negują. Taka informacja poszła w eter, a teraz trudno to odkręcić - mówi nam pani Edyta, która mieszka od dwóch dekad w Belgii.
Zobacz także: Gniezno. Śmierć znanego trenera personalnego na siłowni
Jak dodaje, osobiście nie znała ofiar, ale przyznaje, że informacje o tragicznej śmierci rodaczki wywołały poruszenie na lokalnych grupach. Ostatecznie służby zdementowały informacje o polskim pochodzeniu podejrzanego. Podejrzany jest Flamandczykiem.
Do tej pory nie było takiej sprawy z udziałem Polaków. Pojawiały się informacje, że ktoś jest bezdomny lub ktoś zaginął, ale nie było morderstwa. To jest wyjątkowy przypadek - przyznaje nasza rozmówczyni.
Jak podkreśla, tematy dotyczące śmierci, samobójstw, zgonów w belgijskiej przestrzeni publicznej jest szybko wyciszany.
Mam wrażenie, że społeczeństwo nie chce o tym słyszeć - na zasadzie "stało się, żyjemy dalej". W Polsce to by się odbiło szerszym echem - dodaje pani Edyta.
Z przykrością stwierdza, że do zdarzeń kryminalnych dochodzi dość często, a wielu osobom doniesienia o zbrodniach zwyczajnie spowszedniały.
- Słyszeliśmy o tej tragedii, nasi klienci też o niej mówili - mówi nam druga Polka, która chce zachować anonimowość. - Dzielnice spokojne w Brukseli się skończyły, ale ta zbrodnia to dramat rodzinny, nie należy tego wiązać - ucina krótko kobieta pracująca w jednym ze sklepów w Ixelles.
Jak doszło do zbrodni w Belgii? Szczegóły
Co ciekawe, na profilu podejrzanego przed zabójstwem pojawiło się nagranie, na którym wyznał miłość swojej żonie i bliskim. Są tam zdjęcia ofiar 54-latka. Belgijskie media podawały, że Jose P. został także znaleziony w mieszkaniu, gdzie chciał targnąć się na swoje życie.
Rafał Strzelec, dziennikarz o2.pl