Sanal Edamaruk, znany indyjski aktywista, został zatrzymany na lotnisku w Modlinie tuż po przylocie do Polski. Edamaruk, który od ponad dekady mieszka w Finlandii, przybył na zaproszenie organizatorów konferencji dotyczącej praw człowieka w Warszawie.
Przeczytaj także: Nastolatek skazany na 6,5 roku więzienia. Rosja zarzuca mu zdradę stanu
Jak informuje "Wprost", zamiast wystąpienia, trafił do aresztu z powodu międzynarodowego listu gończego wystawionego przez Indie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kontrowersje wokół bluźnierstwa
Indyjski wymiar sprawiedliwości oskarża Edamaruka o bluźnierstwo, domagając się jego ekstradycji. Sprawa sięga 2012 roku, kiedy to Edamaruk ujawnił, że rzekomy cud w kościele w Mumbaju miał racjonalne wyjaśnienie.
To nie był cud, tylko przeciek z kanalizacji - stwierdził, co wywołało oburzenie lokalnej społeczności katolickiej.
W Indiach bluźnierstwo jest poważnym przestępstwem, za które grozi kara do trzech lat więzienia. Edamaruk, obawiając się o swoje życie, wyemigrował do Finlandii, gdzie kontynuuje działalność na rzecz racjonalizmu i wolnomyślicielstwa.
Reakcje międzynarodowe
Zatrzymanie Edamaruka wywołało natychmiastową reakcję fińskich mediów oraz organizacji broniących praw człowieka. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Finlandii monitoruje sytuację, a Rationalist International, której Edamaruk jest prezydentem, wyraziła zaniepokojenie, wskazując na polityczno-religijne motywy aresztowania.
"Wprost" przypomina, że w Polsce obowiązują międzynarodowe przepisy ekstradycyjne, jednak ich zastosowanie zależy od decyzji sądu, który musi uwzględnić prawa człowieka i bezpieczeństwo osoby ściganej. Obrona Edamaruka argumentuje, że oskarżenie o bluźnierstwo w Indiach zagraża jego wolności i życiu.
Przeczytaj również: Amerykanie masowo unieważnili wizy. Afrykanie muszą wrócić do kraju
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.