Dziecko nie żyje. Ojciec walczy o uniewinnienie. I obwinia matkę
W Białymstoku zakończył się proces odwoławczy ojca skazanego za śmiertelne potrącenie swojego dziecka. 10-miesięczny chłopiec niezauważony znalazł się przy samochodzie. Obrońca domaga się uniewinnienia, argumentując, że mężczyzna nie mógł przewidzieć tragedii.
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się proces odwoławczy mężczyzny, który został skazany na osiem miesięcy więzienia za nieumyślne spowodowanie śmierci swojego dziecka. Do tragicznego wypadku doszło na posesji rodziny w Boćkach. Wyrok zaskarżył obrońca, który domaga się uniewinnienia swojego klienta.
Wypadek miał miejsce pod koniec sierpnia 2023 roku. Rodzina planowała wyjazd na lody, a ojciec postanowił podjechać samochodem bliżej domu. Podczas manewru cofania poczuł uderzenie. Okazało się, że potrącił swoje 10-miesięczne dziecko, które niezauważone opuściło dom. Mimo szybkiej reakcji i wezwania pomocy, chłopca nie udało się uratować.
Koszmarne potrącenie na przejściu. 14-latka nie miała szans
Argumenty obrony
Obrońca, mec. Kazimierz Skalimowski, podkreślał, że jego klient nie mógł przewidzieć, iż dziecko opuści dom. - Nie można sobie wyobrazić takiej sytuacji, żeby oskarżony mógł przewidzieć, że taka sytuacja zajdzie - mówił Skalimowski. Zwrócił również uwagę na rolę matki, sugerując, że to ona powinna była zadbać o bezpieczeństwo dziecka.
Stanowisko prokuratury
Prokuratura domaga się utrzymania wyroku. Prok. Agnieszka Łupińska argumentowała, że oskarżony naruszył zasady ostrożności, nie upewniając się, czy teren jest bezpieczny.
Oskarżony powinien przewidzieć możliwość takiego zachowania swojego syna - stwierdziła prokurator, dodając, że przerzucanie winy na matkę jest nieuzasadnione.
Oczekiwanie na wyrok
Wyrok sądu odwoławczego ma zostać ogłoszony w przyszłym tygodniu. Sprawa budzi wiele emocji, a decyzja sądu będzie miała kluczowe znaczenie dla rodziny i dalszego przebiegu sprawy.