Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku ruszył proces dwóch Białorusinów, którzy są oskarżeni o udział w zorganizowanej grupie przestępczej zajmującej się handlem narkotykami przez internet. Jeden z oskarżonych przyznaje się do winy, ale zaprzecza, że działał w grupie przestępczej. Drugi nie przyznaje się do zarzutów.
Według białostockiej prokuratury, oskarżeni w latach 2023-2024 przez pół roku uczestniczyli w obrocie znacznymi ilościami narkotyków. Odbierali przesyłki z narkotykami, które następnie dzielili i wysyłali do odbiorców, głównie cudzoziemców ze Wschodu. Transakcje były realizowane przez internet, a przesyłki dostarczane pocztą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oskarżeni mają 37 i 27 lat i legalnie przebywają w Polsce. Starszy z nich przyznał się do handlu narkotykami, ale twierdzi, że nie działał w zorganizowanej grupie. Młodszy, który według śledczych miał wyższą pozycję w grupie, nie przyznaje się do winy i przebywa w areszcie.
Narkotyki przesyłali paczkomatami
Pierwszy z Białorusinów wyjaśniał, że szukał szybkiego zarobku i znalazł ofertę pracy w internetowym sklepie na popularnym komunikatorze. Otrzymał telefon służbowy, na który dostawał polecenia dotyczące odbioru przesyłek z paczkomatów. W przesyłkach znajdowały się narkotyki, które dzielił i wysyłał dalej. Za każdą przesyłkę otrzymywał 15 zł, a miesięcznie zarabiał 8-10 tys. zł. Mężczyzna zaznaczył, że żałuje swoich czynów, a po wyjściu z aresztu znalazł już pracę i zakwaterowanie i zależy mu na tym, by zostać w Polsce i tu odbywać karę.
Drugi oskarżony twierdzi, że nie wiedział o zawartości paczek. Zapewnia, że jedyny handel, jakim się zajmował, to sprzedaż akcesoriów do tatuażu. O lekach uspokajających mówił, że były jego i pochodziły od lekarza.
Czytaj także: Przyłapali go w Łodzi. "Mandat z najwyższej półki"
Proces został odroczony do końca kwietnia, kiedy to sąd planuje przesłuchać świadków.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.