"Igor zginął na miejscu". Szkoła żegna 10-latka po wypadku
W wyniku tragicznego wypadku w Łebieńskiej Hucie zginął 10-letni chłopiec. Szkoła z niewielkiej wioski pożegnała go w mediach społecznościowych. - W wypadku uczestniczyło czterech chłopców - mieszkańców naszej gminy, w tym dwóch uczniów naszej szkoły. Niestety, jeden z nich, Igor, zginął na miejscu - czytamy we wpisie placówki.
Szkoła Podstawowa w Łebieńskiej Hucie opublikowała post po tragicznym wypadku, jaki miał miejsce we wtorek, 7 października. Samochód osobowy marki opel potrącił czwórkę nastolatków w wieku od 10 do 16 lat. Najmłodszy z nich nie przeżył. Pozostali trafili do szpitala. Jeden z chłopców wymagał amputacji lewej nogi. Szkoła poinformowała, że w zdarzeniu uczestniczyli jej uczniowie.
"W wypadku uczestniczyło czterech chłopców - mieszkańców naszej gminy, w tym dwóch uczniów naszej szkoły. Niestety jeden z nich, Igor, zginął na miejscu. Pozostali chłopcy zostali przetransportowani do szpitali. Nasza szkoła pozostaje w kontakcie z rodzinami poszkodowanych uczniów, a także z Gminą Szemud i Gminnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Szemudzie. Szkoła pozostaje w kontakcie z rodzinami poszkodowanych. Udzielane jest wsparcie psychologiczne uczniom i pracownikom szkoły" - czytamy w komunikacie placówki.
Absurdalny wypadek 19-latki w bmw. Winę zrzuciła na kota
Przyjechał na komendę pijany. Absurd w Choszcznie
Placówka zaapelowała o uszanowanie prywatności ofiary i poszkodowanych oraz powstrzymanie się od spekulacji oraz publikowania niepotwierdzonych informacji w przestrzeni publicznej. Podobny komunikat opublikowały władze gminy Szemud.
Tragedia na Kaszubach. Co z kierowcą?
Przypomnijmy, że kierowca odpowiedzialny za wtorkowe zdarzenie uciekł z miejsca wypadku, jednak policja poinformowała, że został schwytany jeszcze tego samego dnia w powiecie kościerskim. Policja potwierdziła, że 33-latek odmówił badania alkomatem. Pobrano od niego krew do badań. Z kolei Wirtualna Polska podała, że mężczyzna nie miał ważnych uprawnień do kierowania samochodem. Zabrano je w kwietniu za jazdę pod wpływem alkoholu.
Marcin R., jak podaje "Fakt", przebywa obecnie w areszcie. Prokuratura ma przeprowadzić z nim czynności w czwartek, 9 października. Mężczyzna może odpowiedzieć nie tylko za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ale także za nieudzielenie pomocy.