Matka Bartosza G. wciąż atakuje. "Zakaz publikacji czegokolwiek"
W Mławie odbędzie się Marsz Białych Aniołów poświęcony zamordowanej Mai. - Chcemy zaprotestować przeciwko przemocy - mówi o2.pl Jarosław Kowalski, ojciec 16-latki. - Dopóki ta sprawa nie będzie wyjaśniona nie zaznamy spokoju - dodaje. Tymczasem matka podejrzanego Bartosza G. wciąż ma atakować rodzinę Mai i samą nastolatkę - mimo sądowego zakazu publikacji treści na ich temat.
24 października o godz. 12 z parku miejskiego w Mławie ruszy Marsz Białych Aniołów. Podobne wydarzenia odbędą się w całej Polsce. Każdy marsz będzie poświęcony zamordowanej 16-letniej Mai z Mławy. - Chcemy również zaprotestować przeciwko przemocy. Chcemy zwrócić uwagę służb, by szybciej reagowały w przypadku zaginięć i poważnie traktowały zgłoszenia - mówi o2.pl Jarosław Kowalski, ojciec zmarłej nastolatki.
Podejrzanym o zabójstwo jest 17-letni Bartosz G., który tuż po zbrodni wyjechał ze szkołą na wycieczkę do Grecji. Tam został zatrzymany. 2 września ma zapaść ostateczna decyzja o ekstradycji do Polski. Prokuratura Okręgowa w Płocku informuje, że 17-latek po pozytywnej decyzji do Polski może trafić w ciągu 10 dni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Schetyna uderza w Nawrockiego. "Tego jeszcze dobrze nie zrozumiał"
Jesteśmy w punkcie zero. Żyjemy w zawieszeniu. Wciąż oczekujemy na decyzję sądu w Grecji. Nie zaznamy spokoju, dopóki ta sprawa nie będzie wyjaśniona. Dopóki winni nie zostaną ukarani - przekonuje w rozmowie z o2.pl Jarosław Kowalski.
Dodaje, że rodzina chce upamiętnić śmierć Mai poprzez postawienie krzyża w pobliżu ogrodzenia warsztatu rodziny Bartosza G. (tam znaleziono ciało). Dotychczas rodzina Mai próbowała tam zapalać znicze, ale - jak mówi mężczyzna - spotykała się z agresją ze strony matki 17-latka. Dlatego złożono wniosek do Urzędu Miasta o oficjalne pozwolenie na postawienie krzyża.
Wspomniana matka Bartosza G. wielokrotnie atakowała rodzinę Kowalskich i samą Maję w mediach społecznościowych. Na Facebooku sugerowała, że to 16-latka znęcała się na jej synem. Pisała: "Maja już nikogo nie skrzywdzi". Twierdziła, że dziewczyna bez wzajemności kochała Bartosza G.
Sąd w lipcu wydał zabezpieczenie i zakazał kobiecie publikacji wszelkich treści związanych z tragedią, Mają i jej rodziną. - Brak możliwości obrony syna! Brak możliwości mówienia prawdy o denatce! Tak wygląda brak praworządności - komentowała decyzję sądu sama zainteresowana, cytowana przez "Fakt".
Sama decyzja miała obowiązywać przez rok, jednak - jak słyszymy - kobieta nie stosuje się do wyroku. - Tylko jednego dnia nic nie napisała - mówi o2.p. Jarosław Kowalski.
Ma zakaz publikacji czegokolwiek, ale łamie to całkowicie. Dlatego za nierespektowanie orzeczenia sądowego występujemy o zapłatę za każdy jej wpis. Sąd oceni wartość majątku i dochody. Z doświadczenia wiem, że za jeden wpis to może być od 2 do 5 tysięcy złotych - mówi o2.pl adwokat rodziny Kowalskich Wojciech Marek Kasprzyk.
Sprawa Mai z Mławy
Do zaginięcia Mai doszło 23 kwietnia. 16-latka wyszła na spotkanie z kolegą Bartoszem G. i miała wrócić nawet w ciągu 30 min. Tego wieczoru ślad po niej zaginął. Jej telefon miał logować się w pobliżu warsztatu należącego do rodziny G.
Rodzina dzień później złożyła zawiadomienie o zaginięciu na policję. Tam sugerowano, że gdy nastolatka wybawi się, to wróci do domu. Usilne poszukiwania dały efekt dopiero po tygodniu. Zmasakrowane ciało 16-latki znaleziono niedaleko dworca kolejowego i wspomnianego warsztatu. Zwłoki ukryte były w niewielkim plastikowym kontenerze w zaroślach.
Mateusz Kaluga, dziennikarz o2.pl