Sędzia Małgorzata Zimorska podczas środowej rozprawy uznała oskarżonego za winnego i wymierzyła mu dodatkowe kary zakazu kontaktowania się z małoletnią i zbliżania się do niej na odległość mniejszą niż 100 metrów przez 15 lat. Ponadto Leszek K. nie będzie mógł zajmować stanowisk ani wykonywać zawodów związanych z wychowaniem dzieci.
Podczas orzekania sąd opierał się na opiniach biegłych, zeznaniach świadków oraz uwzględnił wiek pokrzywdzonej i przemoc stosowaną przez oskarżonego wobec dziewczynki. Jedyną okolicznością łagodzącą była dotychczasowa niekaralność mężczyzny.
Jak ustaliła Polska Agencja Prasowa, do zdarzenia doszło 2 marca 2023 roku w jednej z miejscowości powiatu pleszewskiego w Wielkopolsce. Leszek K., będąc w nieformalnym związku z matką dziecka, opiekował się dziewczynką pod jej nieobecność. Matka po powrocie z pracy zauważyła obrażenia u córki – zaniepokoiły ją siniaki w okolicach ud. Natychmiast powiadomiła personel ośrodka leczenia uzależnień, w którym oboje przebywali, lekarzy szpitala oraz policję.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gwałcił dziecko, którym się opiekował
Biegły lekarz stwierdził, że obrażenia powstały w miejscach newralgicznych z punktu widzenia przestępstw seksualnych i wykluczył możliwość ich przypadkowego powstania, na przykład podczas upadku dziecka czy zmiany pieluszki. Dodatkowo, pracownicy Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu znaleźli pod paznokciami dziewczynki znaczne ilości materiału genetycznego oskarżonego.
Prokurator Marcin Urbaniak żądał dla Leszka K. 14 lat więzienia, oskarżając go o doprowadzenie innej osoby do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem. Sędzia Zimorska zmieniła jednak opis czynu, określając zachowanie oskarżonego jako gwałt.
Oskarżony nie przyznał się do winy i – podobnie jak jego obrońca – wnosił o uniewinnienie. Biegli psychiatrzy orzekli, że w momencie popełnienia czynu mężczyzna był poczytalny i może uczestniczyć w procesie.
Matka dziewczynki od początku wierzyła w winę Leszka K. W rozmowie z PAP stwierdziła, że obrażenia u córki mogły powstać jedynie podczas jej kontaktu z oskarżonym, gdyż tego dnia tylko on opiekował się dzieckiem.
Wyrok nie jest prawomocny. Obie strony zapowiedziały, że decyzję o ewentualnym złożeniu apelacji podejmą po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem sądu.
Czytaj także: Zobaczył ją na monitoringu. Dramatyczne sceny w Gdańsku