Tragedia miała miejsce w kwietniu 2024 roku na parkingu kliniki Inn-Salzach. Dominik S., uzależniony od narkotyków, przez wiele lat żywił urazę do doktora Gertha. W 2010 roku miał on bowiem przyczynić się do jego przymusowego leczenia psychiatrycznego.
"Bild" zauważa, że feralnego dnia, po pracy, lekarz zmierzał do swojego samochodu, gdy został zaatakowany od tyłu. Napastnik zadał mu kilka śmiertelnych ciosów nożem, który wcześniej kupił w sklepie dyskontowym. Wydał na niego niespełna 2 euro.
Nóż z etykietą pozostawioną przez Dominika S. został odnaleziony na miejscu zbrodni. Ekspertyza wykazała, że narzędzie zbrodni uległo uszkodzeniu podczas ataku - ostrze złamało się po brutalnych ciosach zadanych w klatkę piersiową i rękę ofiary.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Czy bycie singlem to grzech? Ksiądz stanowczo odpowiada
Niemcy. Sam zadzwonił po policję
Po dokonaniu zbrodni Dominik S. sam zadzwonił na numer alarmowy. Jak wynika z akt sprawy, powiedział:
Halo, przyjedźcie do kliniki Salzach. Ktoś zaraz wyzionie ducha .
Następnie odłożył słuchawkę. Policja znalazła go na miejscu zbrodni w zakrwawionych ubraniach. Nie stawiał oporu podczas zatrzymania.
"Bild" przekazał, że proces wykazał, że Dominik S. cierpiał na paranoidalną schizofrenię. Eksperci psychiatrzy stwierdzili, że w chwili popełnienia przestępstwa był niezdolny do odróżnienia dobra od zła. Dominik S. miał obsesyjne przekonanie, że jest prześladowany, a jego życie jest zagrożone.
Dominik S. został uznany za osobę wysoce niebezpieczną, dlatego prokuratura i sąd zdecydowały o jego umieszczeniu w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym na czas nieokreślony.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.